środa, 11 listopada 2015

Posłowie

Blog ten był formą przygotowania i motywacji do egzaminu z literatury. Swoje zadanie spełnił z wynikiem bardzo dobrym, a pojawiające się (wprawdzie z rzadka, ale jednak) komentarze czy statystyki odwiedzin udowadniają, że mimo całkowitej stagnacji dalej może służyć "następnym pokoleniom studentów i miłośników literatury". Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, stylistyczne czy interpunkcyjne. Część materiałów była zapożyczana i poprawiana w oparciu o różnorodne źródła. Jako że ich autorzy z reguły nie podpisywali się pod nimi, i ja nie zamieszczam bibliografii. Mam nadzieję jednak, że czytelnik nie natrafi tutaj na błędy natury merytorycznej gdyż wszystkie informacje o autorach i historii dzieł zostały stworzone w oparciu o wykłady pewnej wspaniałej pani prof., która swoją wiedzą potrafiła zafascynować nawet największych malkontentów. Gwarantuje że wszystkie opisane książki sama przeczytałam, z wyjątkiem W poszukiwaniu straconego czasu T1 (W stronę Swanna) oraz Głodu. Oba utwory zaczęłam czytać, doszedłszy do połowy miałam jednak ochotę popełnić samobójstwo. W obawie o moje zdrowie psychiczne ich lekturę musiałam jednak zarzucić. Kto wie może kiedyś jeszcze do nich wrócę, a wtedy będę mogła zweryfikować informacje ich dotyczące.

A na razie życzę miłej lektury i powodzenia.

wtorek, 5 lutego 2013

Wizyta starszej pani


FRIEDRICH DURRENMATT (1921-1990)

Szwajcarski dramaturg, prozaik, eseista i teoretyk teatru, piszący w języku niemieckim. Zajmował się również malarstwem. Studiował filozofię, nauki ścisłe oraz germanistykę. Początkowo miał problemy finansowe, pisał słuchowiska radiowe oraz powieści detektywistyczne. W 1952 r. jego sztuka „Małżeństwo pana Missisipi” odniosła sukces. Międzynarodową sławę przyniosły mu sztuki „Wizyta starszej pani” oraz „Fizycy”.

·         Romulus Wielki

·         Małżeństwo pana Missisipi

·         Anioł zstąpił do Babilonu

·         Jesienny wieczór

·         Wizyta starszej pani

·         Frank V. Opera banku prywatnego

·         Fizycy

·         Meteor

·         Król Jan według Szekspira

·         Wspólnik

Wizyta starszej pani

Dürrenmatt łączy w swoim dramacie motywy tragedii i komedii. Poza tym autor wysuwa liczne paralele do greckiej tragedii, w której zbiegają się takie aspekty jak „przeznaczenie i sąd”, „wina i kara”, „zemsta i ofiara”.

1) Tragedia

Można przedstawić wiele odniesień do tragedii antycznej, czemu autor poświęcił fragment w posłowiu. Na pierwszym miejscu jest opisana sylwetka głównej protagonistki utworu. Claire czeka 45 lat na zemstę, obmyśliła niemal każdy jej szczegół.  Zemsta staje się możliwa przez bogactwo, z pomocą którego mieszkańcy zostają zinstrumentalizowani do jej celów. Jej majątek stawia ją w pozycji, z której może działać jak bohaterka greckiej tragedii, a więc bezgranicznie, okrutnie, dokładnie tak jak Medea. Można ją jednak porównać nie tylko do tej postaci, lecz także do samej bogini zemsty, Nemezis. Posiada ona taką władzę, że może decydować o losach każdego mieszkańca w swoim rodzinnym miasteczku. Wrażenie boskości jest wzmocnione przez to, że Dürrenmatt obdarza ją pseudo-nieśmiertelnością. Jako jedyna, która przeżyła katastrofę lotniczą, otoczona jest aurą niewiarygodności i nadludzkich możliwości. Początkowo uwielbiana przez miasto, niczym obraz odległego bóstwa, zyskuje powoli wpływy, aż staje się panią życia i śmierci. Tragiczną postacią jest kramarz Alfred Ill, właściwy winowajca, który z czasem rozwija w sobie moralną świadomość. Jest on jedynym człowiekiem stojącym naprzeciw Claire, przyjmującym swój nieunikniony los, przesądzony jej bogactwem. Przez swoją postawę i zrozumienie sytuacji zyskuje on również wymiar tragiczny. Formalnie porównanie z antyczną formą tragedii jest zasugerowane przez chór, któremu Dürrenmatt oddaje głos w postaci cynicznego komentarza, chwaląc błogosławione zalety dobrobytu. W ten sposób łączy w Wizycie starszej pani motyw pieniędzy i władzy, a przez to dla Dürrenmatta typową krytykę zachodniego społeczeństwa dobrobytu, z toposami greckiej tragedii: „przeznaczenia i sądu”, „winy i kary” oraz „zemsty i ofiary”.

2) Komedia

Sztuka z tematem przekupności całego miasta jest zabawną groteską. Mieszkańcy przedstawieni początkowo jako uczciwi, są w chwilę później ukazani jako żałosne figury, ulegające pokusom pieniądza. Kłamcy, chciwi oszuści należą do nieodłącznego elementu personalnego komedii. Postępek Alfreda dokonany w przeszłości jest godny potępienia, jednak to, co uczynili mieszkańcy, łamie wszystkie normy etyczne stworzone w całej historii ludzkości. Próbują się usprawiedliwiać i pokazać, że zabili go nie ze względu na pieniądze, lecz ze względu na sprawiedliwość. Starają się udowodnić, że pragnęli jedynie ukarania winowajcy. Jednak wszyscy widzimy, że były to tylko wymówki dla tej straszliwej zbrodni, którą popełnili, a na usprawiedliwienie swojego uczynku nie mają nic. Naprzeciw temu stoi los jednostki, która przyznaje się do swojej winy i jest w stanie odnieść się do niej w sposób poważny. Alfred Ill okazuje się kontrastem do bezdusznej masy i jest jedyną moralną osobą w mieście. Ważne w sztuce jest również użycie wymownych nazw i określeń. Nie na darmo miasto ma nazwę Güllen (skojarzenia z gnojowicą), gdyż jawi się jako bagno nieludzkich zachowań, miejsce pełne niemoralności. Inny przykład to nazwisko Zachanassian, które składa się z trzech nazwisk znanych miliarderów: Zaharoffa, Onassisa i Gulbenkiana. Durrenmat przedstawia kruchość moralnych zasad, odrzucanych dla przewidywanej korzyści: idee nieuchronnie przegrywają z pieniędzmi. W dramacie ginie nie tylko Ill, giną także zasady regulujące życie społeczne, pod naporem instynktu posiadania.

 

STRESZCZENIE

Bohaterowie główni to: miliarderka Klara Zachanassian oraz sklepikarz Alfred Ill. Inne postacie to: Burmistrz, Pastor, Nauczyciel, Policjant, ponadto rodzina Illa, mieszkańcy miasteczka, dziennikarze, mężowie Klary. Akcja dzieje się w miasteczku Güllen. Akt pierwszy – Mieszkańcy Güllen przygotowywali się do uroczystego powitania Klary Zachanassian. Ludność miasteczka była zubożała. Güllen zbankrutowało, sekwestrator chciał zająć ratusz. Padły fabryki i huta. Słowem, „kompletna ruina”. Klara przed laty żyła w Güllen, więc wszyscy liczyli na to, że jej wizyta odwróci na lepsze los miasteczka. Zanim wyjechała, była zakochana w Illu. Gülleńczycy spodziewali się, że dzięki jego protekcji miliarderka sypnie milionami. Obiecywali mu, że w najbliższych wyborach uczynią go burmistrzem. Uruchamiając hamulec bezpieczeństwa, Klara zatrzymała pociąg ekspresowy i wysiadła na stacji w Güllen. Mieszkańcy byli zaskoczeni, gdyż myśleli, że przyjedzie pociągiem osobowym. Jednak naprędce zorganizowali powitanie. Miliarderka przedstawiła swojego siódmego męża, dwóch ślepców. Życzliwie rozmawiała z Illem, Burmistrzem, Pastorem i Policjantem. Wśród jej bagaży była czarna trumna. Nauczyciel miał wrażenie, że Klara wyglądała jak grecka bogini przeznaczenia. Ill z Klarą poszli do Piotrowej Stodoły, potem do Konradowego Lasu. Tkliwie wspominali młodzieńczą miłość i randki. Klara przypomniała Illowi okoliczności ich rozstania, ożenienie się dla pieniędzy z inną kobietą. Mówiła, że poprzez zdradę Illa „sama stała się piekłem”. Obiecała Illowi, że finansowo pomoże mieszkańcom miasteczka. Po wyjściu z Konradowego Lasu Klara rozmawiała z ludźmi, mówi, że w katedrze poślubi ósmego z kolei męża. Wszyscy byli wniebowzięci, bo Ill szepnął, że obiecała miliony. Burmistrz wygłosił mowę na cześć Klary. Miliarderka oświadczyła zdumionym ludziom, że podaruje „okrągły miliard”- połowę da miastu, połowę zaś do podziału pomiędzy mieszkańców. Postawiła jednak warunek. Mieszkańcy Güllen dostaną obiecane pieniądze w zamian za sprawiedliwość, którą bogaczka chce kupić. Jej Ochmistrz – były sędzia w Güllen – wyjaśnił okoliczności, w jakich Klara wyjechała z miasteczka w 1910 roku. Otóż, wniosła skargę o uznanie ojcostwa, skarżyła Illa, że był ojcem jej dziecka. Ill przekupił świadków, którzy pod przysięgą złożyli fałszywe zeznanie. Z tego powodu „wyrok sądu zrobił z Klary dziewkę”. W pohańbieniu opuściła miasteczko. Dziecko umarło, ona sama przeszła piekło, ale los się uśmiechnął, gdyż wyszła za bogacza. Mając ogromne pieniądze, zaczęła szukać zemsty. Świadków fałszywie zeznających kazała oślepić. Przyjechała do Güllen, aby w zamian za miliard mieszkańcy zabili Illa. Burmistrz zdecydowanie odrzucił propozycję Klary: „Wolimy klepać biedę niż splamić się krwią”. Akt drugi – Klara zamieszkała w hotelu „Pod Złotym Apostołem”, co dzień były przynoszone wieńce na trumnę. Mieszkańcy solidarnie wspierali Illa. Jednak stopniowo zaczynają się zadłużać, kupując coraz to bardziej luksusowe towary. Wkrótce całe miasteczko, łącznie z żoną i dziećmi Illa, żyło na kredyt. Futra, samochody, droższa żywność, trunki, remont mieszkań świadczyły, że w Güllen nastał dobrobyt. To była nieprawda. Güllen liczyło na pieniądze Klary. Oswoiło się z myślą, że Ill musi być zabity. Sklepikarzowi otworzyły się oczy, gdy mieszkańcy również w jego sklepiku zaczęli kupować na kredyt. W rozmowie z Policjantem Ill powiedział: „zapłacą mną”. Domagał się ochrony, ale Burmistrz zbagatelizował jego obawy. Stwierdził, że Güllen to miasto o humanistycznej tradycji, a Ill stracił moralne prawo ubiegania się o stanowisko burmistrza. Pastor, który kupił na kredyt nowy dzwon, radził Illowi, żeby wejrzał w swoje sumienie i szedł drogą skruchy. Zdesperowany Ill postanowił uciec do Australii, ale mieszkańcy zmusili go do pozostania w miasteczku. Akt trzeci – Klara odpoczywała w Piotrowej Stodole. Była zmęczona uroczystościami weselnymi, a poza tym znów się rozwodziła. Przyszli do niej Nauczyciel i Lekarz. Starali się odwieść Klarę od zemsty na Illu. Powoływali się na uczciwość mieszkańców miasteczka. Żalili się na biedę. Miliarderka uzmysławiła im prawdę: ich bieda to część planu związanego z zemstą. Całe miasteczko Klara wykupiła i z premedytacją doprowadziła do bankructwa. Dodała, że ludzie z Güllen zmarnowali życie bez pożytku. Postanowiła ich ukarać, gdyż drwili z niej, kiedy wyjeżdżała z miasteczka. Nauczyciel prosił, by zrezygnowała z zemsty, powołał się na humanitaryzm. Klara odpowiedziała, że człowieczeństwo „jest podporządkowane giełdzie milionerów”. Jeśli Güllen chce żyć w bogactwie, musi zapłacić. „Uczciwy jest ten, kto płaci”. Cena za dobrobyt miasteczka to trup Illa. Do miasteczka przyjechali dziennikarze. Güllen stawało się sławne. Nauczyciel chciał im powiedzieć prawdę o żądaniu Klary. Został pobity. Prosił Illa, aby walczył o swoje życie. Ill mu rzekł: „Nie będę więcej walczyć”. Zrozumiał, że nie miał prawa do obrony. Zło, jakie dotknęło Klarę i innych ludzi, było skutkiem zdrady, jakiej się dopuścił wobec niej. Nauczyciel przyznał mu rację. Ill „ponosi winę za wszystko”. Burmistrz przyniósł strzelbę i sugerował Illowi, żeby sam się zabił. Sklepikarza odrzucił sugestię, więc Burmistrz zapytał, czy był gotów „poddać się wyrokowi gminy”. Burmistrz wymyślił, że pod pretekstem założenia fundacji Klara przekaże miastu miliard. Mieszkańcy rzekomo będą głosować za przyjęciem tych pieniędzy, w rzeczywistości wydadzą wyrok śmierci na Illa. Chodziło o to, aby ukryć prawdę. Ill oświadczył, że nie będzie się bronić, ale Gülleńczycy sami muszą go zabić. Nowym autem syna Ill pojechał na przejażdżkę. W Konradowym Lesie spotykał się z Klarą. Podziękował za piękną trumnę, wieńce. Mówił, że ktoś z gminy go zabije i że jego bezsensowne życie się kończy. Klara powiedziała, że trumnę z jego ciałem przewiezie na Capri do mauzoleum, które kazała zbudować. Po głosowaniu Ill wszedł „w uliczkę utworzoną przez milczących mężczyzn”. Tłum go osaczył, „zbił się w krąg, powoli przykucał”, a po chwili lekarz orzekł, że Ill zmarł na atak serca. Burmistrz krzyknął, że to „śmierć z radości”. Ciało Ila zostało przeniesione do pokoju Klary, która kazała włożyć je do trumny. Miliarderka wręczyła Burmistrzowi czek.

Bilard o wpół do dziesiątej


HEINRICH BÖLL (1917-1985)
W 1939 r. zaczął studiować filologie klasyczną. Powołany do wojska walczył na froncie II wojny światowej, dostał się do niewoli. Następnie studiował filologię germańską. Böll był związany z Grupą 47 – kołem pisarzy zachodnioniemieckich, austriackich i szwajcarskich, połączonych wspólnym protestem przeciwko faszyzmowi, postulujących literaturę zaangażowaną społecznie. Kluczowym wątkiem twórczości pisarza był rozrachunek z przeszłością i współczesnością Niemiec, dokonywany z perspektywy chrześcijańskiego moralisty – w humanizmie chrześcijańskim widział Böll jedyne wyjście z marazmu, jaki ogarnął Niemcy. Wojna stanowiąca tło nieomal wszystkich utworów była przedstawiana przez pisarza jako siła destrukcyjna, która zrujnowała społeczeństwo niemieckie, opisywał powojenną rzeczywistość, ukazując bezwzględne dążenie do dóbr materialnych w społeczności zachodnioniemieckiej. W 1972 r. otrzymał Nagrodę Nobla.
·         Pociąg przyszedł punktualnie
·         Gdzie byłeś Adamie
·         Przechodniu powiedz Spa…- zdemobilizowani inwalidzi wojenni bez miejsca, bez prawa do chwały
·         Bilard o wpół do dziesiątej
·         Koniec podróży służbowej
·         Utracona cześć Katarzyny Blum
Bilard o wpół do dziesiątej
Rodzina Fahmelów to dzieje budowy i destrukcji kraju. Pojawia się nie tylko rozliczenie z przeszłością, ale i obawa neonazizmu (czy wnuk odbuduje i jak opactwo- państwo kraj). Książka zawiera również akcenty oskarżycielskie pod adresem tych, którzy, tak w przeszłości jak i w warunkach ekonomicznej prosperity, nie potrafią dostrzec przyczyn swoich tragedii.

Głównym tematem książki jest konflikt między tymi, którzy otrzymali "sakrament byka" oraz tymi którzy przyjeli „sakrament baranka”. Wyznawcy baranka są pacyfistami, wolni podczas gdy wyznawcy byka to agresorzy, używają siły, chcą władzy, podporządkowani totalitaryzmowi. Głównym winowajcą jest Paul von Hindenburg , określany jako "Wielki byk".

Powieść przedstawi wiele różnych punktów widzenia i narratorów: Leonora, Jochen, Robert, Henryk, Schrella i Nettlinger, Józef Fahmel i Marianna, Ruth itd.

Akcja powieści dzieje się teoretycznie tego jednego dnia. Böll jednak w ciągu tych kilkunastu godzin, za pomocą licznych wspomnień, dialogów, monologów wewnętrznych i retrospekcji, przedstawił nam dzieje trzech pokoleń rodziny kolońskich architektów. Są dwie wojny światowe, okres przed pierwszą i po drugiej.
Miejscem akcji jest Kolonia (miejsce bliskie Böllowi). Kluczowymi miejscami są sala bilardowa i hotel oraz opactwo św. Antoniego. 

Dzieci Arbatu


ANATOLIJ RYBAKOW (1911-1998)
W 1934 r. został aresztowany przez NKWD i zesłany na Syberię na 3 lata. Pod koniec zsyłki pracował jako pracownik transportowy. Podczas II wojny światowej pełnił funkcję dowódcy czołgu. Po wojnie rozpoczął działalność literacką. Jego najpopularniejsza powieść „Dzieci Arbatu” nie została opublikowana aż do 1987 r. Został odznaczony Nagrodą Stalina w 1948 i 1951. Otrzymał doktorat honoris causa z Uniwersytetu w Tel Awiwie. Po upadku Związku Radzieckiego autor wyjechał do USA i tam też opublikował Wspomnienia.
·         Kordzik
·         Na wozie i pod wozem
·         Dzieci Arbatu
·         Trzydziesty piąty i później 
·         Strach
·         Proch i pył

poniedziałek, 4 lutego 2013

Doktor Żywago


BORYS PASTERNAK (1890-1960)
Pochodził z artystycznej rodziny o żydowskich korzeniach, ojciec przeszedł na prawosławie. Studiował w Niemczech i w Moskwie. Debiutował poezją z pogranicza futuryzmu i symbolizmu. Sprzeciwiał się komunistycznemu reżimowi. W 1958 r. otrzymał Nagrodę Nobla za powieść „Doktor Żywago”, musiał jednak odmówić jej przyjęcia. Władze komunistyczne uznały utwór za antyradziecki. „Doktor Żywago” ukazał się za granicą po włosku. Uznawany był za genialnego letnika- utalentowanego, ale marnującego się w antykomunistycznych poglądach. Prototypem postaci Lary była przyjaciółka pisarza, funkcjonariuszka KGB, która donosiła na niego.
·         Bliźniak w chmurach
·         Życie- moja siostra
·         Tematy i wariacje
·         Rok 1905
·         Gdy się rozpogodzi

Doktor Żywago
PROBLEMATYKA
Powieś ukazuje prawdziwy obraz rewolucji, realizm opisu łączył z indywidualnością ludzkich losów, doznań i doświadczeń. W rewolucji widzi przede wszystkim potężny i niepowstrzymany żywioł, który jest siłą groźną i przerażającą, a jednostka wplątana jest w dzieje świata, który ulega ciągłym zmianom i gwałtownym procesom ewolucji, niema większych szans na spokojne życie. Człowiek staje się świadomym uczestnikiem tego żywiołu, a jednocześnie jego tragiczną i nieuniknioną ofiarą. Pasternak zdaje sobie sprawę z tego, że przyczyny wielkich ruchów narodowościowych i rewolucyjnych znajdują się poza zasięgiem kontroli ludzkiego umysłu, podobnie jak nieopanowana jest dzika natura.
Powieść „Doktor Żywago” pokazuje procesy charakterystyczne dla wszystkich wielkich rewolucji. Przelew krwi, grabieże, demoralizacja, brutalne niepotrzebne mordy to codzienność rewolucyjnej drogi przemian. Oczyma doktora Żywago i jego rodziny oraz postronnych zwykłych ludzi, wplątanych wbrew ich woli w nurt rewolucyjnego żywiołu, widzimy jak zostaje zakłócony „naturalny porządek”, ład zwyczajnego życia. W Moskwie towary znikają ze sklepów niczego nie można kupić wszystko należy „zorganizować”. Pierwsza zima w komunistycznej Rosji wita obserwatorów głodem, szerzącymi się chorobami zimnem i potrzebą ograniczenia potrzeb bytowych do minimum. Czas jest sprzymierzeńcem spekulantów i kombinatorów, ale dzięki ich operatywności można zdobyć żywność opał i lekarstwa. W przeciągu kilku miesięcy organizm państwowy przestaje normalnie funkcjonować. Pociągi kursują od przypadku do przypadku, aby opuścić Moskwę rodzina Żywago musi uzyskać przepustki i pozwolenia oraz czekać na transport. Podróż pełna jest niedogodności trwa wiele dni. Przetrwanie okresu przejściowego utrudnia wojna domowa w trakcie, której biali i czerwoni prześcigają się w gwałtach.
Ludzie stali się nieufni, wrogo nastawieni. Po początkowym okresie entuzjazmu i scalenia, społeczeństwo zaczyna się rozwarstwiać. Obserwować to można na przykładzie stosunków panujących w szpitalu, w którym pracuje Jurij. Ludziom o umiarkowanych poglądach, bohater wydaję się być niebezpiecznym, radykałowi uważają go za niepostępowego. Okres otwartej wrogości między ludźmi, a także politycznych czystek, paradoksalnie nadchodzi, gdy sytuacja zmierza ku uspokojeniu. Śledząc dzieje ostatniej podróży doktora Żywago do Moskwy dowiadujemy się, że wędrowcy z powodu niepewności są wstanie zabić drugiego człowieka, który nic im złego nie zrobił. Podobnie nie pewny jest polityczny wymiar egzystencji. Niegdysiejszy bohater rewolucji Pasza – Strielnikow zmuszony zostaje do ucieczki i ukrywa cię przed władzą, którą jeszcze nie tak dawno sam tworzył i reprezentował. Represje rozciągają się na rodziny aresztowanych i podejrzanych. Larysa Antipowa zmuszona jest do ucieczki by chronić życie swoje i swojej córki. W powieści Pasternak ukazuje, jak duch rewolucji przekształca się w swoją antynomię. Ideały wynikające z dążenia do dobra i sprawiedliwości stają się zaczątkiem zła nienawiści i nierówności tworząc nową rzeczywistość, pochłaniają istnienia niszczą indywidualność i humanistyczny wymiar egzystencji człowieka.
KOMPOZYCJA I FORMA POWIEŚCI
Powieść ta jest gatunkiem prozy epickiej nowożytnych czasów, powieścią wpisującą się w tradycję tego gatunku literackiego. Głównymi elementami strukturalnymi są narracja i świat przedstawiony. Utwór wypełniony jest dużą liczbą postaci o ledwie zauważalnym rysie psychologicznym, kompozycja jest rozwichrzona nasycona liryzmem i poezją, dzięki temu oddaje żywiołowość i nieograniczoność wydarzeń historycznych, które stały się jej tłem i jednocześnie jednym z bohaterów. Widać też zbieżności z innym wielkim dziełem rosyjskiej literatury. Wojną i pokojem Lwa Tołstoja: Misza Gordon = Piotr Bezuchow; Tonia Żywago = Natasza i hrabina Rostowa; Jurij Żywago = Książe Bołkoński. (Jeśli wam to coś mówi to cieszę się niezmiernie). Powieść ma strukturę otwartą, mimo że poznajemy do końca losy prawie wszystkich bohaterów powieści. Także w wymiarze moralnym nie daje Pasternak jednoznacznych odpowiedzi. Ostatnim rozdziałem Doktora Żywago jest cykl wierszy, przypisywany głównemu bohaterowi, który w rzeczywistości jest zbiorem samego Pasternaka. 

STRESZCZENIE
Księga I
1.
Pogrzeb matki Żywagi, Jurij - chłopiec ma 10 lat nie może się pogodzić ze śmiercią matki, która zmarła na suchoty. Ojciec porzucił ich dawno temu, wcześniej roztrwoniwszy milionowy majątek. Po Jurę przyjechał wuj, brat matki, Mikołaj Nikolajewicz WIEDIENIAPIN, (który zrezygnował ze świeceń kapłańskich), zabiera go do Powołoża pociągiem. Jura wspomina, że matka często chorowała na suchoty i wyjeżdżała na południowe Francji, gdzie się leczyła zabierała tam kilka razy Jurije.1903 rok połowa lipca święto Matki Boskiej Kazańskiej – Jurij jedzie z wujem, który pracuje jako korektor i wydawca, do Duplanki majątku Kołogirowa. Rozmowa z Pawłem, który ich wiózł ze stacji o daniu wolności chłopom „Daj chłopom swobodę się wszyscy wymordują”. Nika Dudorow – ma 14 lat Lipa i Nadia ( jest gimnazjalistką ma 15 lat podoba się chłopcom, ale ich ignoruje) – córki Kołogirowa. Iwan, którego książkę koryguje Mikołaj, pyta, dlaczego ten porzucił stan duchowny i czy rzucono na niego klątwę za ten czyn. Konsekwencje tego są takie: Mikołaj nie może wstąpić do służby państwowej i pojechać do stolicy. Rozmawiają też o wierze w Boga. Mikołaj twierdzi, że trzeba być wiernym Chrystusowi i nieśmiertelności, życie wieczne jest najważniejsze człowiek jest osadzony w historii, której początkiem jest Ewangelia. W oddali widzą, że pociąg zatrzymał się w szczerym polu. Jura błąka się po okolicy, gdy Iwan i Mikołaj pracują, chłopcu wydaje się, że śpiew ptaków to głos jego matki. Jura modli się o zbawienie dla jej duszy i o przyjęcie jej do raju. Zaczyna płakać tak mocno, że aż traci przytomność, kiedy ockną go głos wuja zdaje sobie sprawę z tego, że nie modlił się z ojca, ale odkłada to na później i wraca do domu.  W pociągu, który widzieli Iwan i Mikołaj wydarzyła się tragedia. Jechał nim syn Misza i ojciec, Gordon Giorgij Osipowicz, który był światkiem jak pijany pasażer rzucił się z drzwi pociągu i zabił na miejscu, Gordon pociągną z hamulec bezpieczeństwa zatrzymując pociąg i powiadomił konduktora o wypadku.( Podejrzewam, że to ojciec Jurija Żywagi, ale pewna nie jestem). Mężczyzna przychodził podczas podróży do przedziału, w którym jechał ojciec i syn, mówił im, że ma syna w wieku Miszy, podróżował w raz ze swym adwokatem (Komarowski –kanalia). Nika – syn zesłanego na Sybir na katorgę „terrorysty” i księżniczki gruzińskiej Erisowej, jest trochę dziwny myśli, że ma moc władania przyrodą gada do siebie, podoba mu się Nadia, która traktuje go jak dziecko, więc chłopak planuje ją utopić, rzucić naukę uciec do ojca na Syberie i razem z nim zrobić wielkie powstanie. Pewnego dnie Nika i Nadia zrywają z łódki lilie wodne w pewnym momencie zaczynają się szamotać i wpadają do wody. Udaje im się uratować. Nika przeprosił Nadię i poszli do domu.
2.
 Rosją targają rewolucje wojna z Japonią wciąż trwa. Do Moskwy przybywa wdowa Amalia Karłowna Gułcharad ( zruszczona Francuzka) z córką Larysą (ma 16 lat jest nad wiek rozwinięta fizycznie uczy się żeńskim gimnazjum, w klasie razem, z Nadią) i synem (korpus kadetów). Kobieta ta nabywa zakład krawiecki w szemranej okolicy za radą adwokata Komarowskiego. Przez pierwszy miesiąc mieszkali w pensjonacie „ Czarnogóra”. Amalia ma romans z Wiktorem Ippolitowiczem Komarowskim- jest kanalią (ma buldoga Dżeka, którego wszyscy nienawidzą). Ola koleżanka Lary. W wozowni na kolei szykuje się strajk, czekają tylko na ustalenie przez komitet strajkowy daty jego rozpoczęcia. Nadszedł dzień wypłaty. Inżynier kolejnictwa Fufłygin rozmawia z Pawłem Antipowem ( jego żona jest chora leży w szpitalu, ma też syna)à skarży się, że przywożą mu złe materiał na tory i dlatego te łamią się podczas mrozów. Inżynier go olewa. Piotr Chudolejew tłucze swojego ucznia Jusupka w wozowni, chłopak jest pod opieką Twierzina. Ludzie proszą by powstrzymał Chudolejewa, rozpoczyna się bójka, ludzie ich rozdzielają. Twierzin i Antipow wybiegają z zajezdni, jeszcze tego wieczoru zaczyna się strajk generalny. Twierzin wraca do domu po trzech dniach. Paweł Antipow został aresztowany Twierzin postanawia, że jego syn Patula zamieszka z nimi – chłopiec jasnowłosy radosny schludny potrafi śmiać się do łez, jest spostrzegawczy i inteligentny. Po 17 listopada planowano wielką demonstracje, która został jednak oficjalnie odwołana, a jednak w wyznaczonym dniu ( listopad) spontanicznie zebrało się wielu ludzi dzieci studentów gimnazjalistów robotników kolejarzy starców itp. à śpiewano Marsyliankę i Warszawiankę były też przemówienia, gdy zatrzymano się na odpoczynek. Na manifestacje wybrała się również matka Twierzina Marfa Gawrzyłowna zabierając ze sobą Patule. Nagle w tłum wjechał odział dragonów, który miał rozpędzić demonstracje Marfa dostał batem w kręgosłup, a Patula uciekł, potem jednak odnaleźli się i wrócili do domu. Mikołaj Nikolajewicz przeprowadził się do stolicy wykładał tam w wielu szkołach, (co wykładał nie wiem) patrzył przez okno swego mieszkania na rozbiegający się z demonstracji tłum wypatrywał w nim Jury, ale zauważył tylko Nika. Jura mieszkał u znajomej rodziny profesorskiej w Moskwie u GROMIEKÓW. Miał dwoje przyjaciół Misze Gordona i córkę swoich gospodarzy TONIE. ( Czytali; „ sens miłości” i sonatę Kreuzarowską), głosili triumf cnoty.  Zimą Lara oddała się Komarowskiemu, czyn ten nie budził w nie jednak jednoznacznych emocji. Popada w rodzaj przygnębienia myśli o sobie jako kobiecie upadłej. Komarowski też uświadamia sobie niezręczność tej sytuacji. W Larze związek budzi też dumę. Pochlebia jej, że starszy przystojny mężczyzna obdarzył ją zainteresowaniem. Mimo psychicznego cierpienia daleka jest od buntu przeciw tej sytuacji.  Nadeszły dni grudniowego powstania 1905 roku. Dom Lary znalazł się w rejonie walk. Lara poznaje Pasze Antipowa spostrzega, jakie wrażenie robi na nim i nieświadomie zaczyna wykorzystywać ten fakt. Także w pracowni Madami Guichard rozpoczęto strajk właścicielka była urażona niewdzięcznością pracownic, którym zawsze starała się pomagać. Zaistniała sytuacja oraz groźba znalezienia się pod ostrzałem zmusza Larę i jej matkę do przeprowadzki do pensjonatu Czarnogóra. Dziewczyna cieszy się, że dzięki temu Komarowski nie będzie mógł jej odwiedzać. W domu Gromieków mieszka Aleksander Aleksandrowicz z żoną Anną Iwanowną, córką Tonią i Jurą Żywago. Profesorostwo byli ludźmi wykształconymi inteligentnymi i towarzyskimi znawcami muzyki, często organizowali wieczorki muzyczne. Styczeń 1906 roku – odbywa się jeden z koncertów w trakcie, którego Gromietko dowiaduje się od służącej, że w pensjonacie Czarnogóra umiera jego znajoma. Aleksander Aleksandrowicz zabiera tam ze sobą Jurę i Misze. Okazuje się, że to Amalia (matka Lary), chciał popełnić samobójstwo. Jurij pierwszy raz widzi Larę i jest zafascynowany jej postacią, choć nie potrafi określić źródeł swego zainteresowania.
3.
Zimą Aleksander Aleksandrowicz podarował żonie stylową szafę. Pozornie niewinny wypadek, który wydarzył się Annie Iwanownej czasie składania mebla (upadła i potłukła się), sprawił, że nabyła skłonności do chorób płuc. ( To ciekawe uważajcie dziewczyny, jak mąż kupi wam szafę prawdopodobnie chce się was pozbyć).Listopad 1911 roku Anna I, choruje na płuca. Wiosną następnego Jurij ma skończyć studia medyczne. Misza Gordon filozofie, a Tonia Wyższe Kursy Żeńskie. Mikołaj Nikolajewicz zamieszkał na stałe w Lozannie, zajmował się pisaniem książek, w których rozwijał myśl filozoficzną na temat nowego sposobu rozumienia chrześcijaństwa i nowej idei sztuki. Poglądy te silnie oddziaływają na młodych Misze i Jurija.Pod koniec listopada Anna Iwanowna ma kolejny atak, to otwiera jej oczy, że stoi u progu śmierci, to wywołało strach i przerażenie. Ze słowami pocieszenia pośpieszył Jurij, zaimprowizowany wykład uspokoił chorą, sprawił, że poczuła się lepiej. Anna powoli dochodzi do siebie, w połowie grudnia próbuje nawet wstać, ale jest zbyt słaba. Leżąc w łóżku często opowiada Jurze i Toni o dzieciństwie spędzonym w majątku dziadka w WAYKINIE. Młody Żywago zrelacjonował chorej stan spraw dotyczących spadku po ojcu w rzeczywistości nie było żadnego majątku, który można by było poddawać podziałom, za to wyszło na jaw, że Jura ma przyrodniego brat JEWGRAFA. W trakcie jednej z rozmów Anna dostał kolejnego ataku kaszlu, coraz jaśniej zdawała sobie sprawę z nieuchronności nadchodzącego końca wyraziła pragnienie, aby Tonia nie rozstawał się Jurą, gdyż młodzi są dla siebie stworzeni, jej wolą było, żeby się pobrali w przyszłości. Wiosną 1906 roku Lara uczęszczała już do przedostatniej klasy gimnazjum. Po sześciu miesiącach romansowania z Komarowskim zaczęła postrzegać uciążliwość tego związku i postanowiła się z niego wyzwolić. Dzięki koleżance klasy Nadii Kołogriwownej, została guwernantką siostry Nadii, Lipy. Przeszło trzy lata cieszy się spokojem. Rodzina Kołogriwowów przyjęła ją serdecznie i życzliwie. Pewnego dnia odwiedza ją brat Rodion. Był w kłopocie, ponieważ przegrał cudze pieniądze. Zaproponował siostrze, aby pożyczyła je od Komarowskiego, gdyż tylko jej wstawiennictwo może odnieść sukces. To ją oburzyło, z opresji wyratował ją ojciec Nadii.  Lara skończyła gimnazjum i wstąpiła na kursy mimo dodatkowych obowiązków jako guwernantki. W 1911 roku gimnazjum ukończyła również jej wychowanka. Jako guwernantka traktowana była jak członek rodziny; zapomniał o zaciągniętej pożyczce. W tajemnicy pomagała zesłanemu na Sybir ojcu Paszy Antipowa, a także jemu samemu, płacąc za jego pokój i utrzymanie. Młodzieniec pokochał ją do szaleństwa. Zaciągnięty dług jednak bardzo ciążył, więc Lara zebrała się w sobie i pełna nadziei w nadchodzące jutro zamarzyłaby zacząć życie od nowa, ale jak to zrobić? Postanowiła pożyczyć pieniądze od Komarowskiego. Miała nadzieje, ze były kochanek postąpi po rycersku, ale na wszelki wypadek wzięła ze sobą naładowany pistolet. Nie zastała go w domu, tam jednak dowiedział się gdzie go szukać. Zanim doszła na miejsce, odwiedziła jeszcze Paszę Antipowa i wymogła na nim obietnice rychłego małżeństwa. Od pamiętnej rozmowy z Anną Iwanowną, w stosunkach między Tonią, a Jurą zaszły istotne zmiany, ich wzajemne relacje uległy ociepleniu. Razem udali się na tradycyjną choinkę do SWIENTICKICH. Tam przyjacielskie rozmowy przerwało niezwykłe wydarzenie. Niespodzianie padł strzał, a winowajczynią okazała się być Lara, a ofiarą przypadkowa osoba ona, bowiem celował w Komarowskiego. Wtedy to Jurij ponownie ujrzał Larysę i ponownie coś go tknęło. Niemal w tej samej chwili Jurij i Toni dowiedzieli się, że Anna Iwanowna kona, kiedy dotarli do domu już nie żyła. Smutek i rozpacz opanowały domowników. Pani Gromieko został pochowana nadym samym cmentarzu, co matka Jurija.
4.
Po nieudanym zamachu na życie Komarowskiego Lara popadła w otępienie (Wiktor Ippolitowicz umiejętnie zatuszował skandal). Z marazmu wyrwała ją pomoc Kołogirowa otrzymała pokaźną sumę pieniędzy, jako dowód wdzięczności za jej pracę, a także propozycje zamieszkania w mieszkaniu, które jej wyszukał. Na wiosnę Lara i Pasza wzięli ślub. W noc poślubna wyjawiła mężowi swoją niechlubną przeszłość, co wprawiła go w prawdziwy szok. Dziesięć dni później młodzi opuścili Moskwę. Właśnie skończyli studia i otrzymali posady w jednym z miast na Uralu. Ślub wzięli też Tonia i Jurij. Drugiej jesieni I wojny światowej Tonia Żywago powiła syna. Niemal w tym samym czasie Żywago został zmobilizowany i odesłany na front. W armii brak było personelu medycznego. Antipowie Urządzili się w JURIATINIE. Lara urodziła tam córeczkę KATIĘ. Pracował w gimnazjum żeńskim mimo nawału pracy czuła się szczęśliwa i spokojna. Jej mąż Paweł Pawłowicz wykładał łacinę i historią starożytną i nieustannie kształcił się w różnych innych dziedzinach. Nie podzielał jednak spokoju żony. Uważał, że takie życie jest tylko imitacją. Postanowił rozwijać swoje pasje zaciągając się do wojska. (Tak w wojsku zawszę można się rozerwać na minie lub granacie). Decyzja męża w prawiła Larę w osłupienie, kobieta wpadła w rozpacz, zaakceptował jednak wybór męża. I zaczęła się samotność przerywana od czasu do czasu korespondencją z mężem. Listy Antipowa były przepełnione tęsknotą za żoną i córeczką. Awans powodował jednak, że zaczął odnajdywać się w nowej sytuacji, czuł, że nowa misja porywa go. W pewnym momencie korespondencja z mężem urwała się całkowicie, co niepokoiło ja tym bardziej, że próby odszukania i poznania dalszych losów męża spełzły na niczym. Szukając zajęcia dla siebie wzięła się z podstawy medycyny i zdała egzamin na siostrę miłosierdzia, po czym pojechał do Moskwy, gdzie pod opieką Lipy zostawiła córeczkę, sama zaś ruszyła na poszukiwania Paszy, angażując się jako siostra w pociągu sanitarnym.  W tym samym czasie Misza Gordon wyruszył na front wraz z działaczami społecznymi z Moskwy. Tam spotkał przyjaciela, doktora Żywago.  Tym czasem front się ożywił. Antipow zmuszony do poddania wraz z połową swojej kompani został wzięty do niewoli. Sytuacja na froncie ciągle się zmieniała, ziemia przechodziła to w jedne to w drugie ręce, żołnierze musieli uciekać. Doktor i Misza byli zszokowani prawdziwym obrazem wojny. Okoliczności zmusiły ich do rozstania chwile potem Żywago został ranny. Rekonwalescencja odbywała się w szpitalu ewakuacyjnym w małym miasteczku na zachodzie kraju. Tam po raz kolejny Żywago spotkał Larę i ona go zauważyła. Siostrę Antipownę zaczął intrygować ten milczący, inteligentny młody człowiek. Mniej więcej w tym samym czasie dotarły do nich wieści o wybuchu rewolucji w Petersburgu.
5.
Żywago i siostra Antipowa utknęli w miasteczku Mieluziew. Chcieli wracać do domów, jednak niepewność czy wojna trwa jeszcze czy już się skończyła zatrzymywała ich na miejscu. Tu mogli być niemymi światkami stawania się historii: młoda władza radziecka rozprzestrzeniała się po całej prowincji, choć w Mieluziewie byli jeszcze biali.  W końcu Jurij zaczął przygotowywać się do powrotu do domu. W trakcie pożegnalnej rozmowy Larą uświadomił sobie, jakie uczucia łącza go z tą nieprzeciętną kobietą. Nazajutrz Antipowa wyjechała. Nadszedł dzień wyjazdu Jurija. Wraz z tłumem podróżnych dostał się do wagonu, w nieludzkim ścisku dojechał do miejsca przesiadki. Do Moskwy dotarł pociągiem pod specjalnym nadzorem.
 6.
Po okresie rozłąki Jurij dotarł w końcu do domu. Zastał duże zmiany. Część budynku zostało zajęte przez Akademie rolniczą. W progu powitała go serdecznie Tonia, poznał wreszcie syna, którego do tej pory widział tylko raz. W Moskwie zobaczył nową rzeczywistość z bliska. Była dla niego obca nie akceptował jej. Nawet w gronie rodziny przyjaciół czuł się obco. Dowiedział się, że jego wuj jest teraz bolszewikiem, bolszewikiem teść przewodniczącym dzielnicowej dumy (samorząd). Mijało lato, ale wielkim krokami zbliżała się zima, której wszyscy się obawiali. Nad Moskwą wisiało widmo głodu i zimna, chodziły słuchy, że nie będzie wody światła i drewna na opał, zlikwidowane będą pieniądze i nie będzie zaopatrzenia. Mieszkańcy robili zapasy. Żywago podjął prace w swoim dawnym szpitalu, ale nie był tam akceptowany. Pewnego wieczoru doktor natkną się przez przypadek na swojego przyrodniego brata, ale nie poznał go. Odwiedzał chorych, którzy nie wytrzymywali psychicznie tego, że odbiera się im rzeczy, na które pracowali całe swoje życie. Poznał komitety domowe dokwaterujące do właścicieli nowych „lokatorów”. Nadeszła trudna do przetrwania zima. Dyskusje Żywagów toczyły się zazwyczaj wokoło zwykłych bytowych spraw, takich jak żywność czy opał. Organizacją tej strony bytu zajmowała się z dużym jak na te czasy powodzeniem Tonia. Jednak po pewnym czasie problemy bytowe stały się nie do pokonania. Jurij jak, wielu których leczył zachorował na tyfus. Pomoc nadeszła z niespodziewanej strony, rodziną Żywago zajął się jego przyrodni brat Jefgraf. On doradził In wszystkim wyjazd z Moskwy i wtedy Tonia wpadła na pomysł wyjazdu do majątku swego dziadka do WARYKINA posiadłości znajdującej się w okolicy JURIATINA. Mieli szczęście, Jurij został wezwany do chorego członka rządu, a jego teść do Najwyższej Rady Gospodarczej w celu konsultacji, to pozwolił uzyskać przydział żywności na podróż.
7.
Tonia nerwowo odkładała rzeczy przygotowane do pakowania. Tylko niewielka rzecz mogła stanowić bagaż podręczny, w dodatku dobierany musiał być tak by podczas rewizji nie został skonfiskowany. Miejsce waliz zajęły wygodniejsze w podróży tobołki. Podróż ciągnęła się w nieskończoność. Dni i noce spędzone w zatłoczonym wagonie towarowym sprzyjały nawiązywaniu znajomości. Żywago poznał historię życia Wasi Brykina. Im dalej na wschód, tym niebezpieczniejsza stawała się okolica. W końcu trasa podróży przebiegał wzdłuż linii frontu. Nagle w pobliżu jakiejś spalonej stacji pociąg zatrzymał się. Okazało się, że tuż przed nimi przejechał tędy pociąg pancerny z ludźmi STRIELNIKOWA ( Pasza Antipow) rewolucyjnego komisarza. Odśnieżenie trasy trwało trzy dni. Podczas kolejnego postoju Jurij wyszedł z pociągu rozprostować nogi, ale został złapany przez ludzi Strielnikowa i odprowadzony do komisarza. Ten zarzucił Jurijowi dwulicowość, nielojalność i dekowanie się, ale w końcu uwolnił Żywago.

 Księga II
8.
U kresu podróży rodzina Żywago poznała ANFIMA JEFIMOWICZA SAMIDIEWIATOWA, bolszewika ważną figurę w zniszczonym Juriatinie, on to poinformował ich o Warykinie i jego nowych właścicielach. Dotarli na miejsce najpierw do stacji TORFIANEJ i do Warykina. Na miejscu okazało się, że majątek ma już nowego gospodarza, którego znali. Był to były rządca majątku, któremu nowa władza powierzyła Warykino, ten w przypływie dobroci zgodził się przyjąć ich pod swój dach, ale mieli zamieszkać w oficynie.
9.
Szybko wyremontowali oficynę, było tam cicho spokojnie i sielsko. Plony zebrane po pierwszym roku były na tyle dobre, że mogli spokojnie przetrwać zimę. Jurij zaczął chadzać do Juriatina. Będąc w bibliotece natkną się na Larę Antipownę. Spotkanie dla obojga było zaskakujące, ale i serdeczne. Lara wyznał, iż wie, że Strielnikow to jej mąż Pasza. Z wolna zażyłość, między Larą i Jurijem stawała się coraz bliższa i czulsza, aż w końcu zamieszkał u niej. Przyszła miłość, ale on miał żonę i syna. Świadomość tego, że ja oszukuje nie dawał mu spokoju i nie pozwalała spokojnie funkcjonować. Miał przecież sumienie, a ono podpowiadał mu niezbicie, że jest nie w porządku. Mordując się ze sobą powziął w końcu decyzje o zerwaniu z Larą. W drodze do Warykina został zatrzymany przez bolszewików i wzięto go do niewoli.
10.
Wielki trakt to najstarszy na Syberii trakt pocztowy. Wzdłuż tej trasy zdołano już obalić rządy sowieckie i przywrócić stary porządek. Przez jakiś czas utrzymywał się tu Syberyjski Rząd Tymczasowy obecnie władzę nad całą prowincją przejął KOŁCZEK. Koło Świąt Wielkanocnych pojawiły się plakaty ogłaszające mobilizację. Również w kwaterach zauralskich trwały przygotowania głównie polegające na intensywnej indoktrynacji żołnierzy, Ci młodsi, którzy nie chcieli wstąpić do armii Kołczaka mieli tylko jedną drogę przystąpić do bolszewików.
11.
Mijał drugi rok niewoli doktora u bolszewików, Było to dziwne więzienie bez krat, ostrych zakazów odsiadki i inwigilacji. Próby ucieczki Żywagi kończyły się fiaskiem. Dowódca LIBERIUSZ MIKULCIN odnosił się do niego z szacunkiem życzliwością lubił jego towarzystwo. Był to okres pochodu bolszewików na wschód, który miał wyprzeć armie Kołczaka z całej zachodniej Syberii. Nie brakował tu pracy dla lekarza, oprócz rannych leczył chorych na tyfus i dezynterię. Żywago w sytuacjach bezpośredniego zagrożenia musiał strzelać, był przecież bolszewikiem, więc… walczył przeciw białym.
12.
Walki toczyły się w zachodniej Tajdze. Do bolszewików dołączył ich rodziny z dobytkiem. Zaczęło brakować zimowej odzieży, kończył się zapasy mąki i kartofli, jedynie bydła było jeszcze pod dostatkiem. Doktorowi odmawiano środków opatrunkowych, powoli kończył się żelazne zapasy lekarstw. Zdarzył się przypadek choroby psychicznej, kochający ojciec wymordował bliskich, aby uchronić ich od okrucieństwa wojny.  Z ust dowódcy partyzantów dowiaduje się, że Juriatina i Warykino są ponownie w rękach białych. Tej samej nocy doktor ponawia próbę ucieczki, gnany niepewnością o los bliskich, tym razem ucieczka udaje się.
13.
Po wyczerpującej pieszej wędrówce Żywago zjawia się w Juriatinie, gdzie na powrót rządzą komuniści. Pierwsze kroki skierował do domu Lary, ale nie zastał ani jej ani jej córki. Tam czeka na niego powitalny list od Lary. W trakcie rekonesansu w zmienionym niemal nie do poznania mieście dowiedział się, że jego rodzina opuściła Warykino jeszcze przed nastaniem niepokojów i znalazła bezpieczne schronienie w Moskwie. A więc żyją. Tak bardzo za nimi tęsknił. Z listu Lary dowiedział się też, że Tonia powiła córeczkę. Wyczerpanego do granic i chorego doktora odnalazła Antipowa we własnym łóżku. Pełna radości i szczęścia oraz czułej tkliwości opowiedziała Jurijowi całą historię swego życia, wraz z najbardziej osobistymi tajemnicami. Z nadejściem lata Żywago wyzdrowiał, w oczekiwaniu na podróż do Moskwy podejmował się różnych dorywczych prac. Jednak atmosfera zaczęła się zagęszczać. Lara słysząc pogłoski o mężu, popadał w obawy, że rychło może być aresztowana, a z nią doktor Żywago zaczyna namawiać go na wyjazd, ale szanse na powrót do Moskwy są żadne, więc …wyjadą do Warykina.  W tych warunkach od Toni nadchodzi list, w którym żegna się ona z mężem, ponieważ wyjeżdża z dziećmi i całą rodziną do Paryża. Z tonu listu wyziera głęboka i prawdziwa rozpacz. Nie zobaczą się już nigdy. Tonia pisze, że nie ma do niego żalu, a więc – życzy mu, by ułożył sobie życie tak, aby był szczęśliwy.
14.
Tymczasem szykowały się duże czystki. Część instytucji musiało zostać zlikwidowanych, ale najpierw trzeba było wyrównać rachunki – Strielnikow musiał zniknąć.  W domu Lary zjawia się Komarowski pragnąc ostrzec ją o grożącym jej niebezpieczeństwie i udaniu się na Daleki Wschód, gdzie była by bezpieczna. Lara stawia warunek: wyjedzie razem z Jurijem. Oboje pojechali do Warykina. W majątku panował porządek, znalazły się zapasy jedzenia. Przez kilka dni żyli bezpiecznie we wszechogarniającym spokoju. Żywago nocami spisywał swoje stare wiersze i pomysły do nowych utworów. Po jakimś czasie Lara zaczęła się niepokoić, chciał wracać do Juriatina. Wprawdzie powrót do miasta kulminacyjnym momencie aresztowań był niebezpieczny, ale doktor był gotowy na taki przebieg spraw. Następnego dnia w Warykinie pojawił się Komarowski z wieścią, że na Strielnikow wydano wyrok śmierci i wykonano go. Z Jurijem podstępnie zmusili Larę do ratowania siebie i córki. Kobieta przekonana, że Jurij podąży zaraz za nimi w podróż na Daleki Wschód, pojechał z Komarowskim. Żywago został sam. Przez długi czas wegetował zaniedbując siebie i dom. W końcu jednak wyrwał się z marazmu. Właśnie wtedy mimochodem miało miejsce niesamowite spotkanie. Na progu jego domostwa staną Strielnikow – Pasza Antipow. Przez wiele godzin rozmawiali. Tu miała miejsce swoista spowiedź Antipowa z całego jego „oszukanego” życia, po której… popełnił samobójstwo.
15. Zakończenie
Jurij Żywago w ostatnich latach swojego życia podupadł na zdrowiu, pogrążył się w marazmie i gnuśności. Wychudzony, wyniszczony w łachmanach przybył do Moskwy w pierwszych latach NEP-u (nowa polityka ekonomiczna). W trakcie pieszej wędrówki do stolicy spotkał ponownie Wsie Brykina. Od razu udał się do swojego domu, jego dawne mieszkanie zajmowali jednak obcy ludzie po rzeczach rodziny Gromieków nie pozostał nawet najmniejszy ślad. W Moskwie Wasia dał się oczarować rewolucyjnym hasłom, stosunki między nim, a doktorem ochłodzeniu, aż do kompletnego ich zerwania.  Żywago odwiedzał różne urzędy podejmując starania mające na celu rehabilitację jego rodziny i załatwienia pozwolenia na wyjazd do Paryża, do żony i dzieci, ale były to starania nieskuteczne. Porzucił medycynę i popadł w biedę. Przypadek sprawił, że zaopiekowała się nim MARINA, córka MARKIEŁA, wkrótce też zamieszkali razem, a ona urodziła mu dwie córeczki KAPKĘ i KŁASZKĘ.  Tymczasem Żywago podupadał na zdrowiu, zapadł na poważną chorobę serca. Mimo, że wciąż trwali przy nim przyjaciele Misza Gordon i Nika Dudorow, czuł się osamotniony i niezrozumiany, bo i na nich rewolucja odcisnął swoje piętno. Po jednym ze spotkań w starym gronie doktor przepadł bez śladu. Marina i zaniepokojeni przyjaciele próbowali go szukać. Wkrótce Misza dostał list, w którym doktor tłumaczył zniknięcie potrzebą odmiany życia, prosiłby go nie szukano, Marinie przesłał zaś pewną sumę pieniędzy na wynajęcie niańki dla dziewczynek i powrót do pracy. Tymczasem mieszkał parę kroków dalej. Znaleźć samotnię pomógł mu przyrodni brat Jefgraf. On sfinansował to przedsięwzięcie i obiecał dołożyć wszelkich starań, aby uregulować sytuację Toni i dzieci w Paryżu. W odosobnieniu doktor pisał i porządkował swoje utwory. Pewnego ranka pod koniec sierpnia udał się do szpital w sprawie pracy i była to jego ostatni podróż. Zmarł nagle na zawał serca. Wśród opłakujących śmierć doktora prócz Mariny Miszy i Niki znaleźli się także Jefgraf i Lara. Po pogrzebie chcieli uporządkować i wydać zapiski zmarłego. Jednak pewnego dnia Lara wyszła z domu i więcej nie wróciła, i zamysłu tego zaniechano.
16. Epilog.
Latem 1943 roku Lejtnant Gordon i major Dudorow wracając do swej macierzystej jednostki spotkali się w drodze. W trakcie rozmowy wychodzi na jaw wstrząsająca historia życia Toni BIEZOCZERIEDOWEJ córki Larysy i Jurija Żywagi. Po pięciu czy dziesięciu latach od tego wojennego spotkania przyjaciele przeczytali wiersze Żywagi. Nie nastąpiła – jak chciał- oczekiwane tak bardzo ani uzdrowienie umysłów, ani swoboda, których spodziewał się po wojnie. Zostały tylko piękne, nostalgiczne wiersze dawno zmarłego DOKTORA ŻYWAGO.
17. Obejmuje zbiór wierszy „Doktora Żywago” – napisanych oczywiście przez samego Borysa Pasternaka. 

Obcy


XX w. Francja:
  • Zniechęcenie do naturalizmu 
  • Dążenie do wywyższenia Paryża i Francji jako centrum nowoczesnego świata: szkolnictwo, metro, rozdział państwa od kościoła

ALBERT CAMUS(1913-1960)
Francuski pisarz, dramaturg, eseista, reżyser teatralny. Pochodził z biednej rodziny żyjącej w Algierii. Ojciec zginął na froncie I wojny światowej. Camus zdobył wykształcenie dzięki jednemu z nauczycieli który pomógł mu uzyskać stypendium. Pracował między innymi dla Instytutu Meteorologicznego, sprzedawał części zamienne dla samochodów, udzielał prywatnych lekcji. Jednocześnie kontynuował studia na Wydziale Filozofii Uniwersytetu w Algierze. Chorował na gruźlicę. Zajął się publicystyką, podejmował problematykę dualistycznej koncepcji ludzkich problemów. a krótko wstąpił do Partii Komunistycznej, z której został jednak wydalony z powodu zbyt dużej różnicy zdań. W 1940 roku wyjechał do Paryża, mając nadzieję, że podejmie tam pracę reportera w prasie lewicowej. Ze względu na atak Niemiec na Francję musiał wrócić do Afryki Północnej, gdzie rozpoczął pracę jako nauczyciel w Oranie i ożenił się z Francine Faure, nauczycielką matematyki. Jako zdeklarowany pacyfista, otwarcie protestował przeciwko wojnie w Europie. Jako pisarz debiutował w 1940 roku powieścią „Obcy”. Z poszukiwań sposobu na przezwyciężenie nihilizmu zrodziła się jego druga powieść: „Dżuma” (1947).  W 1957 r. otrzymał Literacką Nagrodę Nobla. Zginął 4 stycznia 1960 roku w wypadku samochodowym.
  • Obcy 
  • Mit Syzyfa 
  • Dżuma 
  • Sprawiedliwi 
  • Upadek 
  • Stan oblężenia


Obcy
Człowiek wrzucony w byt, absurd istnienia, obcy wobec konwenansów- miłość synowska, kariera, małżeństwo
Obcy w stosunku do zbrodni, nie wiadomo dlaczego

BOHATEROWIE
Camus tworząc postać Mersaulta dał kliniczny opis osoby cierpiącej na atrofię moralną i emocjonalną. Jest ona kwintesencją bezsensownej egzystencji, samotnej wśród ludzi, z którymi żyje. Całe opowiadanie jest właściwie analizą psychologiczną nowego typu bohatera, u którego brak jakichkolwiek racji działania powoduje dezintegrację świata myśli, woli i uczuć.
Mersault jest nie tylko pierwszoplanowym bohaterem, ale również narratorem. To właśnie ze sposobu prowadzenia opowiadania dowiadujemy się najwięcej o jego osobowości. Mamy tu do czynienia z pierwszoplanową, chłodną narracją. Bohater z szczególną dokładnością w opisywaniu detali relacjonuje kolejne dni swego życia. Ciekawe jest to, że właściwie w całym „Obcym” brak jest emocjonalnego zaangażowania Mersaulta w to, co opowiada, a przecież de facto jest to jego własne życie. Każdy dzień jawi się jak ciąg mechanicznie powtarzanych czynności. Wszystko co robi i czuje jest bezrefleksyjne. Kiedy Maria pyta, czy się z nią ożeni odpowiada, że tak, ale gdy pyta czy to znaczy, że ja kocha Mersault, zgodnie z prawdą, stwierdza, że to bez znaczenia. Właściwie nic nie ma dla niego większej wartości, nawet gdy dostaje propozycje wyjazdu do Paryża i zmiany na lepsze swego życia, stwierdza, ze w zasadzie może pojechać chociaż jest mu wszystko jedno.
Dopiero dokonanie morderstwa zmienia jego życie. Dostaje się do więzienia tutaj następuje konfrontacja jego myślenia jako więźnia z myśleniem wolnego człowieka:
„Na przykład brała mnie ochota, żeby znaleźć się na plaży i powoli wchodzić do morza. Gdy tylko wyobraziłem sobie szum pierwszych fal pod moimi stopami, ulgę, jaką sprawiało mi zanurzenie ciała w wodzie, czułem natychmiast, jak bardzo ciasne były mury więzienia. Ale trwało to zaledwie kilka miesięcy. Potem miałem już tylko myśli więźnia. Oczekiwałem codziennego spaceru, który odbywałem po dziedzińcu lub odwiedzin mego obrońcy.”
Mersault doszedł do wniosku, że do wszystkiego można się przyzwyczaić, w więzieniu z czasem poczuł się jak u siebie, nauczył się spać w dzień, z całej doby zostawało mu jedynie sześć godzin na organizowanie sobie zajęć. Wtedy to czytał opowieść znalezioną w sienniku, jadł i załatwiał potrzeby fizjologiczne. Najbardziej bolesny był brak kobiety oraz papierosów. Strażnik uświadomił mu, że więzienie wiąże się z karą, stąd te restrykcje. Mersault przestał myśleć o kobietach a palenie rzucił. Z tej monotonni więziennego życia wytrącił go proces.
Również i podczas niego nie doznał jakiś szczególnych emocji, czuł się jakby siedział w tramwaju i był nowo przybyłym na którego patrzy reszta, próbując w nim znaleźć coś śmiesznego. Zeznań świadków i przemówień adwokatów słuchał niezbyt uważnie. Często ogarniała go nuda i doskwierał upał. Bohater miał nieodparte wrażenie, że cała sprawa toczy się poza nim, bez jego udziału:
„Czasem miałem ochotę im wszystkim i powiedzieć: <>. Ale po namyśle nie miałem nic do powiedzenia”.
Mersault nie odczuwał nawet żalu, nie dlatego, że morderstwo sprawiło mu przyjemność, ale dlatego, że po prostu nigdy w życiu niczego nie był w stanie żałować. Pochłaniało go bez reszty to, co się działo, na refleksję nie było czasu. W obliczu zbliżającej się śmierci uzyskał pełną świadomość samego siebie, wygłosił credo, w którym objawił swoje prawdziwe myśli. Do końca pozostaje – jak pisał Camus – „człowiekiem, który nie chce się usprawiedliwiać. Woli wyobrażenia, jakie o nim maja inni. Umiera sam ze swoja prawdą – daremność tej pociechy”.

Rajmund Sintés- niewysoki, barczysty człowiek, z nosem boksera. Zawsze starannie ubrany, utrzymywał się z sutenerstwa, choć oficjalnie był magazynierem. Był sąsiadem Mersaulta, który opowiedział mu historie swej byłej kochanki, na której chciał się zemścić za kłamstwo. Namówił by w jego imieniu bohater napisał list do niewdzięcznej kobiety i zwabił ją do mieszkania. Gdy plan się powiódł, Sintés zbił niemiłosiernie byłą kochankę. Mersault złożył sprzyjające zeznania, za co został zaproszony do domku Massona na niedzielny obiad. Rajmund był prześladowany przez grupkę Arabów, wśród których był brat pobitej kobiety, który ugodził go nożem podczas niedzielnej wyprawy do Massona. Sintés próbował na procesie udowodnić, że oskarżony jest niewinny, ale ze względu na łączącą ich zażyłość oraz niezbyt dobrą reputację nie wniósł nic dobrego do sprawy przyjaciela.
Salamano – stary sąsiad „z piętra”. Od ośmiu lat Mersault spotykał go na schodach, jak wychodził ze swym psem, który miał chorobę skóry. Ich spacery przebiegały zawsze w ten sam sposób, najpierw pies ciągnął starca, aż ten się potykał. Wówczas zaczynał bić psa i wlókł go dalej. Potem pies zapominał o strachu i cała historia zaczynała się od nowa. Pies był nie tylko bity, ale i wyzywany od „ścierw” i „łajdaków”. Kilka dni później uciekł. Salamano był załamany, kazało się, że bardzo przywiązał się do jedynego towarzysza swego życia. Wieczorami z jego pokoju dobiegał płacz.
Maria – kochanka Mersaulta, z którą kiedyś pracował. Po latach spotkał ją na basenie w dzień po pogrzebie matki. Po wspólnym kinie spędzili razem noc i tak odnowili swą dawną znajomość. Maria chciała by Mersault ją poślubił, bez względu na fakt, że jej nie kochał. W więzieniu odwiedziła go tylko raz, choć przez cały czas procesu była obecna na sali rozpraw.

ATEIZM
Naturalnym zachowaniem człowieka w obliczu śmierci jest zwracanie się do Boga o pomoc. Często najbardziej zagorzali ateiści nawracają się w ostatnich momentach swego życia. Camus odrzucał wiarę w Boga, jego filozofia brała się właśnie z doświadczenia „niewiary”. Ta bowiem jawiła się jedynie jako swoiste „upodobanie”. Mersault myślał podobnie, definitywnie nie wierzył w Boga, była to rzecz, na którą nie miał czasu, a na pewno nie w obliczu rychłego końca życia. Odmawiał przyjęcia kapelana, a gdy ten już się zjawił, jedyne co wywoływały jego próby nawrócenia bohatera, to znudzenie.
Kwestia wiary nie pojawia się jedynie w finalnej scenie „Obcego”, już podczas przesłuchania sędzia, w którym Mersault wzbudził pozytywne uczucia, chciał mu pomóc. Wierzył bowiem, że w obliczu Boga można wszystko wybaczyć, jedyne czego oczekiwał od oskarżonego to skrucha. Gdy Mersault oznajmił, że nie wierzy w Boga, sędzia się przeraził, machał przed oczami winnego krucyfiksem licząc, że uroni choćby jedną łzę przed tym „wizerunkiem boleści”. Mersault był znudzony całą sytuacją, nie zamierzał udawać czegoś, czego nie czuł.

STRESZCZENIE
CZĘŚĆ I
Opowiadanie rozpoczyna się od depeszy, którą dostaje główny bohater. Dowiaduje się z niej, że jego matka zmarła. Z tego powodu wziął urlop w pracy i pojechał do miejscowości Marengo, gdzie znajdował się przytułek dla starców, w którym przebywała przed śmiercią jego matka. Meursaulta przyjął dyrektor ośrodka, który zaprowadził go do kostnicy. Okazało się, że Pani Maursault przebyła do Marengo trzy lata wcześniej, gdyż syn nie mógł jej zapewnić odpowiedniej opieki. Płakała przez kilka miesięcy, ale jej syn uważał, że to kwestia przyzwyczajenia i że analogiczna sytuacja nastąpiłaby, gdyby po kilku latach chciał ją odebrać z przytułku. Z powodu tych rzekomych łez oraz kosztów związanych z podróżą przestał ją odwiedzać.
W małej, ale bardzo jasnej salce (kostnicy) spotkał pielęgniarkę – Arabkę, która chwilę po jego przyjściu opuściła pokój. Następnie zjawił się dozorca, który chciał otworzyć trumnę, by przybysz mógł zobaczyć po raz ostatni swoja matkę. Meursault nie zgodził się na to, choć sam nie wiedział czemu. Dozorca zaczął opowiadać historię swego życia. Największą uwagę w opowieści sześćdziesięcioczteroletniego Paryżanina zwróciła akcentowana przez niego różnica między nim a „nimi”, „tamtymi”, „starymi”, czyli pensjonariuszami. Bohater nie przyjął zaproszenia na obiad, dlatego też dozorca przyniósł mu kawę z mlekiem, powiadomił go również, że w czuwaniu przy zwłokach udział wezmą przyjaciele zmarłej, gdyż taki jest zwyczaj. Kiedy dozorca krzątał się po kostnicy (ustawiał krzesła, przynosił filiżanki), Meursault usnął. Obudził się, gdy wchodzili pensjonariusze:
„Prawie wszystkie kobiety nosiły fartuchy, troki opasujące talie jeszcze bardziej wypychały do przodu ich wzdęte brzuchy. Nie zauważyłem nigdy dotąd, do jakiego stopnia stare kobiety mogą być brzuchate. Mężczyźni, prawie wszyscy, byli bardzo chudzi i trzymali laski. Uderzyło mnie, że w ich twarzach nie widziałem oczu, jedynie matowe lśnienie w zagłębieniu zmarszczek”.
Poruszali się tak bezszelestnie, że aż trudno było przybyszowi uwierzyć w ich realność. Najbardziej przeszkadzała mu kobieta, która zdaniem dozorcy była najbliższą przyjaciółka zmarłej, płakała ona wydając „miarowe, krótkie okrzyki”. Kiedy w końcu przestała, okazało się, że jest coś jeszcze gorszego – dźwięk mlaskania, który wydawali starcy ssąc swe policzki. Po kolejnej kawie Meursault usnął. Obudził się dopiero wtedy, gdy starcy opuszczali kostnicę. Każdy z nich uścisnął mu dłoń, tak jakby wspólnie spędzona noc stworzyła między nimi jakąś zażyłość.
Kolejny dzień zapowiadał się pięknie. Bohater czułby się wyśmienicie, gdyby nie ta - jak sam się wyraził - sprawa z mamą. W pogrzebie mieli wziąć udział on, dyrektor, wydelegowana pielęgniarka oraz Tomasz Peréz - przyjaciel zmarłej. Ponieważ kościół znajdował się trzy kwadranse drogi od przytułku, wszyscy wzięli udział w kondukcie pogrzebowym. Dyrektor szedł z odpowiadającą jego stanowisku godnością, Peréz co chwila skręcał w pola, by skrócić sobie drogę, gdyż tępo konduktu było dla niego zbyt szybkie. Meursault tracił co jakiś czas zmysły, gdyż zmęczenie, zapach skóry, łajna końskiego i kadzideł komponowały się w całość, która tępiła wzrok i myśli. W efekcie bohater nie zapamiętał wiele z pogrzebu, oprócz załzawionych oczu Peréza, koloru ziemi spadającej na trumnę matki. Za to dokładnie pamiętał radość z powrotu.
Kiedy Meursault wrócił do domu, przypomniał sobie, że jest sobota (wówczas zrozumiał, dlaczego szef tak niechętnie dwa dni wcześniej dawał mu urlop), postanowił więc pójść na basen. Tam spotkał Marię Kardana, z którą spędził czas na zabawie w wodzie. Zaprosił ją do kina, i choć powiedział jej o śmierci swej matki, szybko te niemiłe myśli zamienili na zabawę zarówno w kinie, jak i potem w mieszkaniu bohatera (rzecz jasna chodzi tu o zabawę o seksualnym wymiarze). Rano Maria opuściła Meursaulta, który całą niedziele spędził na paleniu papierosów, przeglądaniu gazet i obserwowaniu ludzi ze swego balkonu. Wieczorem spostrzegłszy w lustrze skrawek stołu oraz resztki chleba pomyślał:
„minęła niedziela, jeszcze jedna z rzędu, …mama jest już pochowana, …wrócę do pracy, …w gruncie rzeczy nic się nie zmieniło”.
Następnego dnia wrócił do pracy. Na przerwę obiadową wybrał się z Emanuelem - kolegą z ekspedycji. Pojechali oni jak co dzień do Celestyna, ale w nietypowy sposób. Dotarli tam ciężarówką, na którą wskoczyli po drodze.
Po pracy Meursault wrócił do domu. Najpierw spotkał Salamana - swego sąsiada, który od ośmiu lat maltretował psa, a potem Rajmunda Sintesa, który zaprosił go na krwawą kiszkę i wino do swego mieszkania. Sintes poprosił go, by został jego kumplem i opowiedział mu historie o swej dawnej kochance, którą utrzymywał do momentu, kiedy odkrył, że go oszukuje. Wtedy to pobił ją mocno, ale i tak uważał, że nie otrzymała ona dostatecznej kary za kłamstwa. Wymyślił więc, że napisze do niej list, w którym z jednej strony z nią zerwie, a z drugiej sprawi, ze do niego wróci. Wtedy się z nią prześpi i splunie jej w twarz. Problem polegał jednak na tym, że nie potrafił stworzyć odpowiedniego listu. Poprosił więc Meursaulta, by zrobił to za niego.
Bohater do kolejnej soboty czas spędził na pracy, a w ten wolny dzień odwiedziła go Maria, z którą pojechał na plażę za Algier. Tym razem nie tylko spędziła u niego noc, ale została także na niedzielny obiad. Kiedy do niego zasiadali, usłyszeli krzyki dobiegające od sąsiada – Rajmunda. Okazało się, że wróciła dawna kochanka, ale gdy - zgodnie z wcześniej zamierzonym planem - plunął jej w twarz, ona w ramach rewanżu uderzyła go w policzek. Wówczas zaczął ja bić niemiłosiernie. Wezwano policjanta, który uwolnił kobietę od oprawcy. Po wyjściu Marii Meursault z Rajmundem wybrali się na koniak. Kiedy wrócili spotkali zdenerwowanego Salamanka. Uciekł mu pies, martwił się, że jeżeli złapie go hycel to już nie odzyska swego towarzysza. Wieczorem z jego pokoju dobiegał płacz.
Rajmund zatelefonował tego dnia do Meursaulta i zaprosił go wraz z Marią na niedzielę do swego domku pod Algierem. Po chwili jednak dodał, że prawdziwym powodem, dla którego dzwoni, jest prośba, by ten, jeśli dostrzeże jakiegoś Araba przez ich domem, ostrzegł Rajmunda, gdyż zapewne jest to brat pobitej kochanki, który chce się zemścić za siostrę. Meursault zgodził się, po chwili zawołał go do siebie szef. Był przekonany, że dostanie reprymendę z powodu odbytej rozmowy (szef nie zgadzał się na osobiste rozmowy w pracy), ale okazało się, że powód jest zupełnie inny. Otóż zaproponował mu udział w nowym projekcie firmy. Miał się przenieść do biura w Paryżu, by stamtąd załatwiać interesy z dużymi firmami. Bohater odrzekł, jak to miał w zwyczaju, że rzecz jasna się zgadza, chociaż tak naprawdę jest mu wszystko jedno.
Wieczorem spotkał się z Marią, która chciała wiedzieć, czy się z nią ożeni. Gdy Meursault odrzekł, że tak, zapytała czy to znaczy, że ją kocha. Odpowiedział jej, że to nie ma żadnego znaczenia, ale że na pewno jej nie kocha. Po tej rozmowie, której konkluzją było postanowienie wejścia w związek małżeński obojga, wybrał się na obiad do Celestyna. Tam dosiadła się do niego bardzo dziwna kobieta, która bezzwłocznie zamówiła posiłek, zjadła, a w przerwach pomiędzy daniami kreśliła coś w gazecie; potem wyszła.
Wchodząc do domu Meursault spotkał Salamana, który nadal rozpaczał z powodu zaginięcia swego psa. Nie znalazł go w schronisku, tam przekonano go, że na pewno został rozjechany przez jakiś samochód. Sąsiad opowiedział swą historię. Okazało się, że psa dostał od przyjaciela z warsztatu, po śmierci żony. Ponieważ zwierze miał chorobę skóry każdego dnia nacierał go maścią. Mimo „złego charakteru” psa (słowa Salamana) kochał swego przyjaciela i nie wiedział, jak żyć po jego stracie.
Nadeszła niedziela - czas wyprawy do domku przyjaciela Rajmunda. Maria była podekscytowana wyjazdem, a Rajmund bardzo pogodny, gdyż dzień wcześniej Meursault złożył sprzyjające mu zeznanie - zaświadczył, że pobita kobieta sprowokowała Rajmunda, w efekcie czego został zwolniony jedynie z upomnieniem. Gdy szli do autobusu spostrzegli grupę Arabów opartych o sklepową witrynę, ci jednak tylko na nich obojętnie spojrzeli. Dotarli w końcu do Masona – przyjaciela Rajmunda, który okazał się bardzo miłym człowiekiem. Maria i Meursault poranne godziny spędzili w wodzie na wspólnych zabawach. Po obiedzie mężczyźni wybrali się na spacer, idąc plażą natknęli się na dwóch Arabów. Zaczęli z nimi walczyć. W szamotaninie Rajmund został ugodzony nożem, wówczas Arabowie wycofali się. Mason zaprowadził przyjaciela do lekarza, który stwierdził, że rany których doznał, są jedynie powierzchowne. Opatrzony już Rajmund postanowił się przejść, i chociaż chciał iść sam, Meursault nie zgodził się na to. Doszli do skały gdzie znajdowali się Arabowie, Rajmund wyciągnął rewolwer i chciał strzelić, przedtem zapytał jeszcze towarzysza czy ma to zrobić, na co Meursault odparł, żeby walczył z Arabem bez broni, a gdy drugi wyciągnie nóż bądź uczyni coś niestosownego to on go zastrzeli. Arabowie wycofali się nagle za skały, a Meursault i Rajmund udali się powrotem do domu.
Meursault odprowadził Rajmunda, ale sam nie chciał wrócić do płaczących kobiet, które przerażone były wcześniejszym zajściem – wrócił na plażę. Kiedy tak szedł, rozmyślając jedynie o chłodnym źródełku za skałą, zauważył leżącego wroga. Chciał uwolnić się od słońca, które piekło w jego czoło, uczynił krok w kierunku Araba. Ten wyciągnął nóż, wówczas bohater poczuł, że pot ściekał z jego brwi. To, co wówczas się z nim działo opisał następująco:
„Pod tą zasłoną z łez i soli moje oczy zaniewidziały. Czułem już tylko obuchy słońca na czole i nieco zatarty, świetlisty miecz dobywający się z noża, który był ciągle przede mną. Ta ognista szpada przebijała mi rzęsy i raniła obolałe oczy. I właśnie wtedy wszystko się zakołysało. Morze przyniosło gorący, ciężki podmuch. Wydało mi się, że niebo pękło wzdłuż i wszerz, by lunąć ogniem. Cała moja istota sprężyła się, zacisnąłem rękę na rewolwerze. Spust ustąpił, dotknąłem gładkiej wypukłości kolby i właśnie wtedy, w tym trzasku suchym i zarazem ogłuszającym, wszystko się zaczęło… Więc strzeliłem jeszcze cztery razy do bezwładnego ciała. I były to jak gdyby cztery krótkie uderzenia, którymi zastukałem do wrót nieszczęścia”.
CZĘŚĆ II
Meursault został aresztowany. Po ośmiu dniach pobytu w więzieniu zaczęto interesować się jego sprawą. Przydzielono mu adwokata z urzędu, gdyż bohater uważał, że jego sprawa jest tak prosta, że nie jest mu on potrzebny. Kiedy nazajutrz przybył do niego obrońca, zaczął z nim rozmawiać. Okazało się, że przeprowadzono dochodzenie w Marengo, gdzie zdobyto dowody jego nieczułości, które okazał podczas pogrzebu matki. Meursault odrzekł, że kochał mamę, ale że każda zdrowa istota życzy sobie mniej lub bardziej śmierci tych, których kocha. Adwokat był oburzony i zabronił oskarżonemu wyrażania głośno takich myśli. Zaproponował, że w sądzie powie, iż oskarżony w dniu pogrzeby po prostu panował nad swymi uczuciami. Meursault nie zgodził się, bo jak sam powiedział nie było to prawdą.
Niedługo potem oskarżony został zaprowadzony do prokuratora w celu przesłuchania go. Po raz kolejny opowiedział historię zabicia Araba, nużyło już go to, dzień był gorący, a wielkie muchy wciąż siadały na jego twarzy. Prokurator uwierzył w zeznanie i chciał pomóc Meursaultowi. Jeden tylko szczegół nie dawał mu spokoju: dlaczego morderca odczekał po pierwszym strzale, nim oddał cztery kolejne. Meursault pytany o to milczał, wówczas prokurator wyjął krucyfiks, zaczął mówić o swej wierze oraz o tym, że każdy człowiek zasługuje na wybaczenie, bo nie ma takiej zbrodni, której by Bóg nie wybaczył, potrzebna jest jedynie skrucha. Powiedział Meursaultowi, że musi się oddać pod opiekę Boga i że to na pewno wystarczy. Oskarżony odrzekł, że nie wierzy w Boga, i że to, co czuje to nie prawdziwy żal, lecz raczej przykrość.
Kolejne wizyty odbywały się już w obecności adwokata i polegały na precyzowaniu poszczególnych punktów zeznań. Śledztwo trwało jedenaście miesięcy, Meursault czuł się jak „członek rodziny” tego śledczego towarzystwa. Jego największą radością były chwile, gdy odprowadzając go do drzwi gabinetu sędzia klepał go po ramieniu i mówił: ”Na dziś koniec, panie Antychryście”.
Po pewnym czasie Meursault czuł się w więzieniu jak u siebie. Zaczęło się to dokładnie w dniu, gdy otrzymał od Marii list, że nie może go odwiedzać, bo nie jest jego żoną. Wcześniejsze z nią spotkanie było dziwnym przeżyciem, sala odwiedzić pełna była więźniów – Arabów. Dookoła panował męczący hałas a Maria uśmiechała się nieustannie.
Wizyta ta zakończyła się szybko, a Meursault zaczął nowy rozdział swego życia - więzienie stało się jego domem. Najtrudniej było na początku, gdyż oskarżony miał jeszcze „myśli wolnego człowieka”. Po kilku miesiącach był już tylko więźniem i jak ten myślał. To, czego najbardziej brakowało, to kobiety i papierosy. Zgodnie z dewizą jego mamy do wszystkiego można było się przyzwyczaić - papierosy rzucił, a o kobietach przestał myśleć. Dni polegały na zabijaniu czasu. Najlepszym sposobem był sen. Meursault nauczył się spać od szesnastu do osiemnastu godzin, zostawało więc tylko sześć godzin do zabicia. Spędzał je na posiłkach, załatwianiu potrzeb fizjologicznych oraz na czytaniu znalezionej w sienniku historii Czecha. Była to opowieść o człowieku, który wyjechał z czeskiej wioski, by dorobić się majątku. Kiedy mu się to udało, wrócił z żoną i dzieckiem. Ponieważ od wyjazdu minęło już dwadzieścia pięć lat, po powrocie matka i siostra nie rozpoznały go. Postanowił sprawić im niespodziankę i zatrzymał się w zajeździe przez nie prowadzonym, wcześniej jednak pokazał im swój majątek. Kobiety zabiły go we śnie, okradły, a ciało wrzuciły do studni. Następnego ranka po tragedii przyszła żona zabitego, która nie widziała o całym zajściu i powiedziała prawdę. Matka powiesiła się, a siostra rzuciła do studni.
Meursault czytał tę historię wielokrotnie. I tak godziny snu, lektura tego dziwacznego wydarzenia oraz kolejne przemiany światła w mrok stanowiły nową rzeczywistość bohatera. Dla niego cały pobyt w więzieniu był jednym i tym samym dniem, jednym i tym samym zadaniem, które miał spełnić
W czerwcu naszedł dzień procesu. Meursault został zawieziony więzienną karetką do sądu. Jego sprawa przyciągnęła tłum ludzi i dziennikarzy. Zainteresowanie wynikało z dwóch powodów: po pierwsze po procesie Meursaulta miał się odbyć proces ojcobójcy, a poza tym lato to martwy okres dla sensacji, dlatego też sprawa mordercy Araba wydawała się dziennikarzom dość ciekawa. Oskarżony siedział pomiędzy dwoma żandarmami, naprzeciw niego zaś sędziowie przysięgli. Ich twarze nie różniły się między sobą. Meursault miał wrażenie, jakby znalazł się w tramwaju, gdzie nieznani pasażerowie śledzą z ławek nowo przybyłego, by wypatrzyć w nim jakieś śmiesznostki.
Proces rozpoczął się od losowania sędziów przysięgłych oraz szybkiego odczytania aktu przesłuchania. Przedstawiono nazwiska świadków, po czym zaczęto przesłuchanie oskarżonego. Przewodniczący zaczął opisywać to, co zrobił wcześniej Meursault, co chwila prosząc oskarżonego o potwierdzenie, czy wszystko się zgadza. Następnie zadał mu kilka pytań dotyczących zmarłej niedawno matki, po czym zapytał, czy specjalnie wrócił do źródełka zabić Araba. Wówczas zarządzono przerwę. Oskarżony został przewieziony do więzienia, zdążył jedynie coś zjeść, gdy z powrotem zawieziono go na salę rozpraw i wszystko zaczęło się od nowa.
Pierwszym świadkiem był dyrektor przytułku. Zeznał on, że matka skarżyła się na syna przed śmiercią, dodał jednak, że uskarżanie stanowiło swoisty rodzaj manii jego pensjonariuszy. Powiedział również, że zachowanie Meursaulta było dziwne, nie chciał on bowiem zobaczyć swej matki, nie zapłakał na jej pogrzebie i nawet nie znał jej wieku. Kolejnym świadkiem był dozorca z przytułku. Zeznał on, że oskarżony pił kawę z mlekiem i palił papierosy przy zwłokach swej matki. Słowa te wzburzyły całą salę. Kolejnym świadkiem był Celestyn. Opowiedział on o oskarżonym jako o swym przyjacielu, któremu po prostu przydarzyło się nieszczęście. Chciał mu bardzo pomóc, ale nie wiedział jak, Meursault po raz pierwszy w życiu poczuł, że chce uścisnąć innego człowieka.
Maria, która zeznawała po nim, pogorszyła sytuację oskarżonego. Została zmuszona do opowiedzenia jak go poznała, musiała również opisać dzień spotkania. W efekcie prokurator stwierdził, że dzień po śmierci matki Meursault poszedł zabawić się na basen, zawarł nielegalny stosunek z kobieta i poszedł do kina obejrzeć komedię. Maria wybuchła płaczem, została bowiem zmuszona do powiedzenia rzeczy przeciwnych temu, co myślała. Wyprowadzono ja z sali. Kolejne zeznania Salamana oraz Masona, świadczące o tym, że oskarżony jest dobrym człowiekiem, nie zrobiły większego wrażenia.
Ostatnim świadkiem był Rajmund. Zaczął od słów, że Meursault jest niewinny. Prokurator dowiódł, że jego zeznania nie mogą być wiążące, gdyż był on przyjacielem oskarżonego i na równi z nim zamieszany był w pobicie siostry Araba. Do tego był sutenerem utrzymującym się z wykorzystywania kobiet, co dyskwalifikowało go jako rzetelnego świadka. Prokurator wysunął także tezę, że Meursault zabił Araba, by położyć kres aferze obyczajowej. Obrońca tego ostatniego zdenerwował się, powiedział, że sprawa morderstwa i śmierci matki nie mają ze sobą nic wspólnego i że nie można Meursaulta oskarżać o to, że „pogrzebał matkę ze spokojem zbrodniarza”. Stało się jasne, że jego sytuacja była tragiczna.
Przemówienia prokuratora i obrońcy sprawiły, że Meursault doszedł do wniosku, że zdarzenia działy się poza nim. Wszystko toczyło się bez jego udziału, decydowano o jego losie, choć nawet nie zapytano go o zdanie. Podstawą rozumowania przedstawionego przez oskarżyciela było udowodnienie, że popełnił zbrodnię z premedytacją. W jego mowie, jak wyraził się sam oskarżony, widać było pozory prawdopodobieństwa. Przebieg zdarzeń przez niego przedstawiany był prosty i logiczny. Zarzucił oskarżonemu, że podczas całego procesu nie wyraził nawet skruchy i że jego dusza pozbawiona jest wszelkich zasad moralnych. Nieporównywalnie więcej uwagi poświęcił obojętności Meursaulta podczas pogrzebu matki, sprawa zabicia Araba wydawała się drugorzędna. Prokurator domagał się kary śmierci, gdyż jego zdaniem oskarżony poprzez swoją obojętność zabił moralnie swoją matkę, tym samym wykreślił się ze społeczności ludzkiej, podobnie jak ojcobójca, który ma być sądzony po nim.
Oddano głos Meursaultowi. Na swoją obronę przyznał, ze nie zamierzał zabić Araba, że to wszystko jest efektem działania słońca. Adwokat chciał dowieść, że za dużo na tej sprawie poświęcona uwago matce oskarżonego i przytułkowi, w którym przebywała. Chciał udowodnić, że jego dusza nie jest pozbawiona zasad moralnych, lecz wręcz przeciwnie, że Meursault jest szlachetnym człowiekiem, który ma wielu przyjaciół i jest szanowanym pracownikiem jednej z francuskich firm. Mowa ta nie była już tak przekonywająca jak prokuratora. Jedyne, co odczuwał bohater, to znudzenie, chciał, by wszystko się jak najszybciej skończyło i by mógł położyć się spać
Na wyrok czekano trzy kwadranse, sędzia oświadczył, że uznaje Meursaulta za winnego zbrodni i w imieniu narodu francuskiego skazał go na śmierć przez ścięcie głowy.
Meursault odmawiał przyjęcia kapelana, nie wierzył w Boga i taki proceder wydawał mu się zbędny. Rozmyślał o sposobach zadawania śmierci i sposobach ucieczki skazanych. Zarzucał sobie, ze nie czytał wcześnie specjalistycznej lektury na ten temat. Przypomniał sobie, jak kiedyś opowiadała mu mama, że jego ojciec czuł mdłości przed egzekucją, na którą się wybierał, a w dniu po niej wymiotował. Meursault zrozumiał, że śmierć to jedyna ważna rzecz dla człowieka. Gdyby żył dalej chodziłby na każdą egzekucję. W myślach układał reformę projektu ustaw. Uważał, że powinna istnieć substancja chemiczna, którą wstrzykiwałoby się skazanemu na śmierć, gilotyna jest zbyt banalna – załatwia sprawę raz na zawsze. Zaczął porównywać jej obraz z dawnych lat ze zdjęciem z gazety. Okazało się, że przez cały czas myślał, że będzie musiał wejść po schodach by na „górze” dokonał się akt jego śmierci, zdał sobie jednak sprawę, że teraz gilotyna stoi na ziemni i pozbawiona jest dawnego patosu. Wszystko odbywa się „dyskretnie, nieco wstydliwie i bardzo precyzyjnie”.
Były jeszcze dwie sprawy, nad którymi rozmyślał: świt i prośba o ułaskawienie. Wsłuchiwał się w odgłos bicia swego serca, nie mógł sobie jednak wyobrazić, że ten odgłos może kiedyś ustać. Noce wypełniało czekanie na świt, wiedział bowiem, że kaci przychodzą gdy dzień się rozpoczyna. Nauczył się nie sypiać w nocy, nasłuchiwał kroków, i gdy pojawił się świt wiedział, że podarowano mu kolejne dwadzieścia cztery godziny. W dzień myślał o ułaskawieniu. Rozważał dwie możliwości, po pierwsze jej odrzucenie:
„A więc umrę… wszyscy wiedzą, że życie nie jest wcale warte trudu przeżywania. W gruncie rzeczy dokładnie zdawałem sobie sprawę, że to nie ma znaczenia, czy się umiera w trzydziestym czy w osiemdziesiątym roku życia, ponieważ jest oczywiste, że w obydwu wypadkach inni mężczyźni i inne kobiety będą żyć dalej, i to przez tysiące lat. Słowem nie ma nic bardziej oczywistego. To zawsze bym ja umierał, teraz czy za dwadzieścia lat…Z chwilą, gdy się umiera, słowa „jak” i „kiedy” nie maja oczywiście żadnego znaczenia.”
Meursault próbował pogodzić się z myślą o odrzuceniu ułaskawienia, ale gdy jednak pomyślał, że zostało ono pozytywnie rozważone, napełniała go niesamowita radość, jego ciało wypełniał niedorzeczny poryw krwi.
Właśnie w takiej chwili, gdy odrzucał po raz kolejny, sam w sobie, możliwość ułaskawienia, odwiedził go kapelan. Meursault był pewien, że to już koniec, ale duchowny oznajmił mu, że to przyjacielska wizyta. Oskarżony oświadczył, że nie wierzy w Boga i że rzeczy o których zamierza mu mówić przybyły zupełnie go nie interesują. Ksiądz chciał go nakłonić do wyznania wiary. Meursault wpadł w szał, zaczął szarpać księdza, przeklinać go i krzyczeć:
„…byłem pewny siebie samego, pewny wszystkiego, pewny swego życia i tej śmierci, która mnie czekała. Tak miałem tylko to, ale przynajmniej panowałem nad tą prawdą w równej mierze jak ona panowała nade mną. Miałem rację, mam nadal rację, zawsze miałem rację. Żyłem w taki sposób, mógłbym żyć w inny. Robiłem jedne rzeczy, nie robiłem innych. Nie uczyniłem tej rzeczy bo uczyniłem inną”
Ten wybuch wściekłości oczyścił go, zrozumiał w tym momencie, dlaczego jego matka przed śmiercią znalazła sobie przyjaciela. Podobnie jak on teraz i ona chciała zacząć wszystko od nowa. Meursault poczuł się szczęśliwy, jedyne czego pragnął to wielu widzów podczas jego egzekucji.