Antyteatr/nowy
teatr/ awangarda paryska/ teatr absurdu- to nie teatr jest absurdalny, ale
świat
SAMUEL BECKETT (1906-2989)
Potomek
bogatej irlandzkiej rodziny, wykształcony. W 1933 r. zaczął studiować
neofilologię w Dublinie. Jako turysta pojechał do Francji, później badał
kulturę francuską, czuł się tam bardziej wolny. Poznał J. Joyce’a, był nim
zafascynowany, zakochała się w nim córka Joyce’a. Wrócił do Dublina. Wykładał
literaturę francuską i włoską, budził kontrowersje, nie chciał mówić o czymś na
czym się nie zna. Przeniósł się do Francji, rodzina wyparła się go, zrzekł się
majątku w zamian za skromną pensję. W Paryżu został zaatakowany nożem, został
uratowany przez swoją przyszłą żonę. W czasie wojny został we Francji, brał
udział w ruchu oporu. Nie wystawiano jego dzieł. W 1953 r. nagle stał się
sławny. To jednak nie zmieniło go, nie chciał promować swoich dzieł. Pisał sztuki,
słuchowiska radiowe, scenariusze. Przyznanie mu w 1969 r. Nagrody Nobla uznał z
katastrofę, nie odebrał jej osobiście. Angażował się w pomoc opozycji
antykomunistycznej. Dzieło „Końcówka” zadedykował W. Hawlowi. Nie
wystawiał sztuk w teatrach w Pd. Afryce, gdzie nie pozwalano grać czarnoskórym
aktorom, protestował przeciw wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce. Pod koniec życia oddał się do domu opieki. O jego
śmierci dowiedziano się po pogrzebie.
·
Katastrofa
·
Sztuka bez Aktu
·
Końcówka
·
Ostatnia taśma
Krappa
·
Szczęśliwe dni
·
Komedia
Cechy
twórczości:
v egzystencjalne
„zranienie”, wrażliwość na cierpienie, głęboki niepokój metafizyczny
v ciekawość
i pasja poznawcza, analityczny umysł i wola dochodzenia istoty rzeczy
v samo
istnienie było dla niego źródłem udręki, wzbudzało zdumienie i lęk
Czekając na Godota
TYTUŁ,
IMIONA POSTACI I TEMAT
- legendy na temat tytułu:
* kibice Tour de
France nazwali ostatniego uczestnika wyścigu Godotem
* od prostytutki na ulicy Godot de Mauroy w
Paryżu usłyszał: „Na co się oszczędzasz? NA Godota czekasz?”
* ze sztuki Balzaka Intrygant, której
bohaterowie czekają na mitycznego pana Godeau, który ma uratować ich przed
bankructwem i ruiną, ale nigdy się nie zjawia- Beckett nigdy nie czytał jej
- z wypowiedzi samego Becketta:
* imię ma źródło w gwarowych fr. słowach: godillot
i godasse – buty, buciska, buciory
* na pyt. kim jest Godot odpowiedział: „Gdybym to
wiedział, powiedziałbym to w sztuce”
* czy Godot to Bóg? – „Gdyby Godot był Bogiem, to
bym go tak nazwał”
- „God” (ang.) + „-ot” (fr. zdrobnienie) = bożek, Boguś; ale ponieważ
słowo składa się z członów w różnych językach, stwarza nieporozumienia i wymyka
się jednoznacznej interpretacji
- imiona Gogo i Didi łączą się z imieniem Godota
- Gogo = dwa razy „go” (idź, idź); Didi = dwa razy fonetycznie „dis” od
„dire” (mów, mów)
- Estragon – ziele pobudzające apetyt; Vladimir – panujący nad światem
(dzięki mówieniu włada, panuje; ale Beckett wybrał je, by było symetryczne do
Estragona pod względem ilości liter i sylab)
- Pozzo (wł.) – studnia, szambo, dół kloaczny; Lucky = od Luke, Lucian
– lux (światło); szczęściarz
- Albert ( imię wypowiadane przez Chłopca) – alba (łac. biała); od
Helbarte (starogerm. halabarda) – halabardnik, stojący na warcie
* Chłopiec pyta o pana Alberta, a więc o kogoś
białego (czystego, niewinnego?) i o wartownika pełniącego straż
* na to imię reaguje Vladimir
- temat od św. Augustyna: Nie rozpaczaj: jeden z łotrów został
zbawiony. Nie pozwalaj sobie: jeden z łotrów został potępiony
- metrum utworu (na podst. sentencji): 2 (dwaj złoczyńcy) i 3
(ukrzyżowani z Chrystusem) = 2+1
* 2 akty po 3 części (przed Pozwem i Luckom, z P.
i L., po P. i L.)
* 2 pary bohaterów, para gł. dopełniona jest w
każdym akcie trzecią – Chłopcem
* Chłopiec ma brata bliźniaka, jest więc ich
dwóch, a pracują dla Godota – trzeciego
* imiona bohaterów są 2-sylabowe (Gogo, Didi,
Albert, Pozzo, Lucky, Godot)
* dwaj gł. Boh. mają imiona 3-sylabowe (Estragon,
Vladimir)
* sylaby zdrobniałych imion gł. Boh. są 2-literowe
* imiona Pozza i Godota są zniekształcone w
dwojaki sposób: Bozzo-Gozzo, Gobot-Godet, co tworzy z imieniem pierwotnym
szereg 3-członowy
* na scenie są 2 obiekty: kamień i drzewo,
dopełnione przez „obiekt” trzeci – droga
* stroje składają się z 2 par elementów:
spodnie-marynarka, buty-kapelusz
* w akcie II dwaj boh. bawią się trzema
kapeluszami
* dwaj bohaterowie trzykrotnie stoją łącznie na 3
nogach (po kopniaku Lucky’ego, przy wkładaniu butów, podczas „robienia drzewa”)
* w każdym akcie dwaj gł. bohaterowie podtrzymują
jednego z dwóch pozostałych: Lucky’ego, Pozza (trzy krzyże na Golgocie)
* Estragon ma 3 sny, ale tylko 2 są znane: zły
(spadałem) i dobry (byłem szczęśliwy)
* Vladimir ma 3 rodzaje pożywienia: marchewkę,
rzepę i rzodkiewkę, ale Estragon wybiera tylko dwa w czasie 2 posiłków, a
spożywa jeden (marchewkę)
* w akcie I Pozzo gubi 3 przedmioty (fajkę,
spryskiwacz i zegarek), a jego posiłek składa się z 2 gł. elementów (kurczak,
wino) i dopełnienia przez fajkę
* monolog Lucky’ego składa się z 3 gł. części
(apatia Boga, malenie i kurczenie się człowieka, nieludzkość Ziemi)
* w akcie I bohaterowie rozmawiają o 2 łotrach z
NT, a w akcie II padają imiona Kaina i Abla ze ST
* chłopiec i jego brat doglądają 2 gatunków
zwierząt (kozłów i owiec)
- sentencja Augustyna nie miała dla Becketta charakteru religijnego,
ale ukazywała dwie zasady rządzące światem: zasadę powtórzenia (powielanie i
sumowanie elementów; 1+1) i zasadę przeciwieństwa (wzajemne znoszenie
elementów; 1-1), które są z natury dwoiste; w obu przypadkach powstaje element
trzeci (suma albo różnica), który jest jakościowo różny od elementów składowych
- źródła światopoglądu:
* Heraklit (parafraza jego słów o rzece) i Zenon
z Elei
* Księga Koheleta (nie ma pod słońcem
niczego nowego, a wszystko jest tylko powtórzeniem; idea zbawienia i
potępienia)
- filozofia sztuki:
* teoria względnej powtarzalności: wszystko jest
tylko powt., ale każde powt. jest zawsze nieco inne (konstrukcja dramatu: 2
akty, 2 dni, ten sam schemat akcji w każdym dniu-akcie; repetycje
sytuacyjno-językowe)
* teoria przeciwieństw: w świecie ścierają się ze
sobą przeciwstawne żywioły czy siły, każda rzecz ma swoje przeciw. (konstrukcja
bohaterów)
SYMBOLE
I ZNACZENIA
- scena to glob ziemski
* kamień: przyroda nieorganiczna
* drzewo: przyroda organiczna
* droga: ślad obecności człowieka, przyroda
ludzka, czyli kultura
- postacie są trzecią formą przyrody – myślącą i świadomą, są istota
ludzką zamieszkującą Ziemię
- dwie pary bohaterów to dwa oblicza człowieka:
* jako gatunku (E. i V. to Człowiek Historyczny)
* jako jednostki (P. i L. to Człowiek
Poszczególny)
- każda z postaci odzwierciedla jedną z cech każdego oblicza:
* E.: biologiczna natura gatunku ludzkiego,
zakorzenienie w świecie roślinnym i zwierzęcym, przynależność do powszechnego,
ślepego ruchu przyrody
* V.: czynniki poza-biologiczne, dyspozycja
metafizyczna, dążność do wyrwania się z więzów natury, aspiracje tworzenia
odrębnej, czysto ludzkiej jakości
* P.: cielesność człowieka, byt materialny
* L.: duchowość, wszystko, co nie daje się opisać
w kategoriach materialnych
- relacje między postaciami i parami bohaterów ukazują jak dwie natury
Człowieka i dwa jego oblicza współistnieją ze sobą i zależą od siebie, ścierają
się i wpływają na siebie
- każdy dzień to symbol czasu jednego ludzkiego życia, jednego
pokolenia w dziejach ludzkości
STRESZCZENIE
Akt I.
Przy
wiejskiej drodze obok drzewa siedzi Estragon
(Gogo) i
próbuje ściągnąc buta. Wchodzi Vladimir
(Didi). V
pyta E gdzie ten spędził noc. E na to, że w rowie, i że znowu pobili go ci
sami. V zastnawia się czy przyjedzie (Godot) a później mówi o Jezusie i dwóch
łotrach – wspomina o tym tylko jeden ewangelista, pasjonujące. E zadaje
idiotyczne pytania i nie nadąża za myśleniem V. E chce sibie iść. V: czekamy na
Godota. E: A jak nie przyjdzie. V: To będziemy czekać, aż przyjdzie. E idzie
spać, ale V go budzi, bo czuje się samotny. Czekają. E proponuje, żeby się
powiesili. V: mielibyśmy erekcję, poza tym gałąź za słaba. E: o co my właściwie
prosiliśmy Godota? V: o nic konkretnego, ale powiedział, że się zastanowi i nam
powie, musimy pokornie czekać. E: to znaczy, że nie mamy żadnych praw??? V:
Zrzekliśmy się.
Nagle
słychać krzyk. Wchodzi Lucky i Pozzo. P powozi L i ma bat. L niesie
walizkę, koszyk z prowiantem, płaszcze, składane krzesło. L upada. P mowi, że L
jest zły i przedstawia się. Nie mogą sobie przypomnieć tego kolesia, więc robi
się on zły. E i V próbują się tłumaczyć, że są nietutejsi. P: no ale jesteście
ludźmi, więc z tego samego gatunku co ja (zaczyna się straszliwie śmiać).
Wychodzi, że L i V czekają tu na Godota, a teren ten należy do P. P: no ale
droga należy do wszystkich choć to haniebne. L podaje mu płaszcz, rozstawi
krzesło. P mówi, ze w sumie to cieszy się z towarzystwa. Zaczyna jeść. V
zauważa otwartą ranę na szyi L. Przyglądają mu się. E pyta P czy będą mu
potrzebne kości po posiłku. P: nalezą do L, więc go spytaj. Ten nic nie mówi,
więc E bierze kości zaczyna je ogryzać. V: to haniebne tak traktować człowieka
(wskazuje na L). P: Bezczelny jestem. Nabija fajkę i chce iść ale jeszcze
zostaje. V chce odejść w tej sytuacji, ale P mówi im, że może Godot przyjść w
tym czasie. V i E pytają, dlaczego L wciąż trzyma bagaże zamiast je postawić.
P: bo chce mnie rozmiękczyć, chce żebym go zatrzymał – P prowadzi go na targ
Zbawiciela, gdzie chce go sprzedać. L zaczyna płakać. E ociera mu łzy, ale ten
go kopie w łydkę. P: w naszych czasach jest tyle samo nieszczęścia ile było
dawniej; tak naprawdę to L mnie ukształtował – jest moim podknutkiem czyli
błaznem. V oburza się, że P teraz pozbywa się L. P: wy nie wiecie co on mi
wyprawia… V i E się oburzają. Nagle P: wybaczcie mi panowie, nie wiem co mnie
naszło, w tym co powiedziałem nie było słowa prawdy. V wychodzi na moment po
czym wraca. P pyta E jak się nazywa. E: Adam. P patrzy na niebo i mówi, że noc
nadchodzi niespodziewanie i stwierdza, że tak to jest na tej kurewskiej ziemi.
Pyta ich co chcą, żeby L zrobił. Stwierdzają: niech zatańczy. L tańczy. E i V
SA zawiedzeni tańcem. E: Dlaczego L postawił bagaże? P: żeby tańczyć. E: Fakt.
Nudzi im się to czekanie. V zakłada L kapelusz. P każe L myśleć! L: jak wynika
z ostatnich prac Wattmana i Poincon Bóg osobowy plepleple istnieje poza czasem
pleple [to bezsensowny monolog stylizowany na naukowy bełkot pełen wstawek typu
plepleple…]. V ściąga L kapelusz i ten milknie i pada. P każe mu wstać, L leży
dalej. E i V podnoszą go, lecz L znów pada. Znowu go podnoszą, a P wciska mu
bagaże do rąk. P chce się zwijać, ale nie może znaleźć swego zegarka. W końcu
wraz z L odchodzi bez zegarka.
E:
co robimy? V: Czekamy na Godota. E: A, racja. Przychodzi chłopiec. Boi się.
Zaczyna ich przepraszać, że to nie jego wina. W końcu udaje mu się powiedzieć,
że Godot przyjedzie jutro i się zwija. E ściąga buty i je tu zostawia,
stwierdza, że Jezus też chodził boso. E: to co robimy? V: Idziemy gdzieś się
schować. I zostają.
Akt
II
Następny dzień – to
samo miejsce. Wchodzi V i śpiewa piosenkę o psie, który wpadł do kuchni i
porwał ćwierć mięsa. Kucharz go zarąbał, a potem z litości postawił mu
nagrobek. Wchodzi E. V chce go uściskać. Ale ten każe mu się odczepić i nie
pytać o to gdzie spędził noc – jest wkurzony bo V pozwolił mu odejść. Po chwili
jednak się ściskają. V jest dziś w dobrej formie. E: gdy jesteś sam to czujesz
się lepiej. Ja też. V: to po co przylazłeś? E: nie wiem. V: bo sam nie umiesz
się bronić. E: było ich dziesięciu, więc i tak byś mnie nie obronił. E: co
robimy? V: czekamy na Godota. Wspominają wczorajszy dzień: myśl o wieszaniu
się, Pozza i Lucky’ego… V stwierdza, że pejzaż przypomina Vaucluse. Pracowali
tam przy winobraniu. E nic nie pamięta. V: ciężko z tobą żyć. E: więc lepiej
się rozstać. V: ciągle mówisz to samo, a i tak zawsze wracasz. Postawiają gadać
o czymś neutralnym. Gadają o spadających liściach. Potem znów się droczą. Cisza.
V: spojrz na drzewo – wczoraj było nagie, a dziś pokryte liśćmi. E: to
niemożliwe przez jedną noc. Wcale nas tu wczoraj nie było. To tylko jedno z
twoich urojeń. V: to co robiliśmy wczoraj? Próbuje mu przypomnieć wczorajszy
dzień. E: nic nie pamiętam. Wskazuje mu na ranę – L kopnął wczoraj E. Pokazuje
mu, że buty są tam, gdzie je wczoraj zostawił. E chce się zwijać. V przypomina
o Godocie. Nuda. V pomaga E założyć buty. E kładzie się spać. V śpiewa mu coś w
rodzaju kołysanki A-a-a… E ma jakiś
koszmar, zaczyna chodzić machając rękoma. V przybiega i mówi: spokojnie Didi tu
jest, choć przejdziemy się. Bierze go za rękę i chodzą po scenie. E znów chce
się zwinać. V znowu przypomina mu o Godocie. E zaczyna narzekać, że mu zimno. V
ma dość jego biadolenia. Znajduje kapelusz Lucky’ego. Wkłada go sobie na głowę
a swój Estragonowi. [33 wersy didaskaliów opisujących jak panowie na zmianę
zakładają sobie trzy kapelusze!] V stwierdza, że kapelusz L lepiej mu leży i
proponuje grę w Pozza i Lucky’ego – V to L, E to P. V każe sobie wymyślać. E:
Łajdak! Kanalia! Potem V tańczy, a E wychodzi. Nagle V zauważa brak E, zaczyna
go wołać, ten wraca, padają sobie w ramiona… E mówi, że ktoś jest na skraju
zbocza. V sądzi, że to Godot. E: od strony płaskowyżu też ktoś idzie. Stają z
dwóch stron, ale nikt nie nadchodzi. Chcą powiedzieć coś równocześnie, milkną,
zaczynają się spierać, kto ma pierwszy powiedzieć. Zaczynają bluzgać się. Godzą
się i ściskają. E: co robimy? V: czekamy. Postanawiają trochę poćwiczyć. Skoki.
Udawanie drzewa. E woła Boże zmiłuj się nade mną.
Przychodzi P i L. Jak w akcie pierwszym, poza tym, że P
oślepł, a L ma nowy kapelusz. Ślepy p wpada na L i zaczyna wołać pomocy. E
myśli, że P to Godot. V: trzeba mu pomóc wstać. E: wpierw spytajmy go o kości.
V: czyli będzie na naszej łasce, niezły pomysł, tylko żeby L się nie rozbuchał
bo będziemy udupieni. Potem proponuje żeby mu ot tak po prostu pomóc i być
godną reprezentacją gatunku [podczas tych wywodów P cały czas leży na ziemi i
woła o pomoc]. P: zapłacę wam! E: ile? P: stówę! E: mało! P: dwieście! V
próbuje go podnieść, ale sam się przewraca. Teraz P i V wołają o pomoc. V: wpierw mi pomóż, pójdziemy potem tam gdzie
będziesz chciał. E: naprawdę? P: Trzysta, czterysta! E: Kto się zesrał?! P: Ja!
E próbuje pomoc V, ale sam też upada. Długa cisza. P: na pomoc! V: jesteśmy! P:
kim jesteście? V: ludźmi. Dalej leżą, E nawet stwierdza, że jest całkiem
przyjemnie. E zasypia, ale budzi go P wołający pomocy. V każe mu się zamknąć. P
odczołguje się na bok. Wołają go ale nic. Zastanawiają się, czy naprawdę nazywa
się Pozzo. Wołają Abel, Kain. P powtarza tylko swoje „na pomoc”. Chcą zająć się
czymś innym, ale nie wiedzą czym. E: może by tak wstać. WSTAJĄ. E: dziecinnie
łatwe, to co, idziemy? V: czekamy na Godota. Stwierdzają, że może by tak pomóc
P i to też czynią, ale ten pada. Podtrzymują go. P stwierdza, że nie wiem, kim
oni są. Pyta czy są przyjaciółmi. V: przecież mu pomogliśmy. P prosi ich by go
nie zostawiali. Potem spierają się o godzinę. P wspomina, że kiedyś miał świetny
wzrok. P: gdzie jest mój sługa i co się stało? V: upadliście. P prosi ich by
sprawdzili co z L. V: będzie okazja by wziąć odwet. E idzie sprawdzić co z L. L
oddycha. E zaczyna go kopać. L odzyskuje przytomność. E idzie spać. V próbuje
przypomnieć P, że spotkali się wczoraj. P: nie pamiętam, daj mi pan spokój. P
każe wstawać L, ten wstaje i zbiera bagaże. V: co jest w tej walizce? P:
piasek. Chcą iść, ale V prosi P, by kazał L zaśpiewać. P: przecież on jest
niemy. V: Od kiedy??? P: Kiedy, kiedy, kiedy… od któregoś dnia! P i L wychodzą.
V budzi E. V zaczyna się zastanawiać, czy P naprawdę jest ślepy, wydaje mu się,
że ich widział. V: zbudzę się i co powiem, że czekałem na Godota? Że przyszedł
Pozzo? A E dalej nic nie będzie wiedział.
Przychodzi Chłopiec. V pyta go czy był tu wczoraj, ale
chłopiec twierdzi, że nie. Chłopiec mówi, że Godot przyjdzie jutro. Ch: co mam
powiedzieć panu Godotowi? V: powiedz, żeś mnie widział. V rzuca się nagle w
stronę chłopca, ale ten wybiega.
Budzi się E i pyta co robią. V: idziemy, ale jutro tu
wracamy. E: a gdyby dać sobie z tym spokój? V: ukarałby nas. Patrzą na drzewo.
E: może by się powiesić. Jednak nie mają sznura. Sprawdzają sznurek od spodni E
ale się nie nadaje. E: jutro musimy przynieść dobry sznur. E: rozstańmy się,
nie można tak dłużej. V: jutro się powiesimy, albo przyjdzie Godot. E: a jak
przyjdzie? V: będziemy zbawieni. V każe E wciągnąć spodnie [spadły mu]. V:
idziemy? E: chodźmy. Stoją. KURTYNA.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz